Sobota 5 maja 2018 Kilkanaście kilometrów od gruzińskiego miasta Kutaisi znajduje się monastyr Mocameta. Miałem okazję widzieć tam ciekawe zjawisko, zdaje się nieobecne już w naszej, zachodniej cywilizacji.
W niedzielę zjechało tam dużo ludzi, podzielonych na dwie kategorie. Pierwszą stanowili turyści, błyskający non stop fleszami. W drugiej grupie byli Gruzini, przeważnie młodzi, chłopcy i dziewczęta, stojący w dość długich kolejkach do rozmowy z którymś z mnichów i po błogosławieństwo. Nie chodziło o spowiedź (prawosławie zna ten sakrament) ale o „duchownyj rozgowor”, duchową rozmowę, kierownictwo duchowe.
Kończący się wkrótce (na szczęście) tzw. „długi weekend” wymiótł pół Polski za granicę lub nad jeziora, wskaźnik spożycia piwa skoczył radykalnie w górę, nie mówiąc o kiełbaskach grillowych. Te pół Polski będzie długo trzeźwieć i pokazywać fotki z wojaży. Tak długo, aż wyzionie pustka i bezsens. Następny taki weekend już za trzy tygodnie, kiedy czwartkowe Boże Ciało i wolny po nim piątek da wspaniałe cztery dni picia, jedzenia, bekania, a jak komu poszkodzi to i – proszę wybaczyć – rzygania.
Duża część Ewangelii to zapisy głębokich rozmów Jezusa z uczniami. O wiecznym życiu, o miłości, o wróblach i kwiatach polnych, o szczęściu i nadziei. Jak już jest czas wolny, rozmawiajcie z mądrymi ludźmi, z Panem Jezusem, który przez nich mówi. Dobrej soboty.