Piątek 4 maja 2018 Strumyki wdzięcznym mruczeniem, a ptaszęta słodkim kwileniem. Co robią? Sławią Maryję! Pod wioskowymi krzyżami, w kaplicach i kościołach nadszedł sezon na „Chwalcie łąki umajone”. Może niewielu z nas wie, że tę piękną polską pieśń zawdzięczamy Ormianinowi.
Ks. Karol Antoniewicz, pochodził z rodziny ormiańskich uchodźców we Lwowie, zanim został jezuitą miał żonę i pięcioro dzieci, obumarli go nim skończył 40 lat. Chyba w tym czasie napisał inną znaną pieśń (pasyjną) „W krzyżu cierpienie, w krzyżu zbawienie”. Sam też umiera młodo bo w wieku ledwie 45 lat (1852 r.) W kościołach śpiewamy też jego „O Maryjo, przyjm w ofierze” i „Nie opuszczaj nas”.
Pomimo lirycznej formuły, pieśń ta jest arcydziełem mistyki. Trzeba naprawdę rozmachu wyobraźni i wrażliwości ducha, żeby słyszeć jak strumyki, ptaszęta, góry, doliny, łąki, gaiki, „to, co igra z morza falami” chwalą Marię, a wraz z Nią Wszechmocnego i Dobrego Boga.
Polecam z głębokim przekonaniem tę pieśń jako prosty i radosny sposób na uwielbianie – wraz z całym kosmosem – Żywego Boga.
- Chwalcie łąki umajone,
Góry, doliny zielone.
Chwalcie, cieniste gaiki,
Źródła i kręte strumyki!Co igra z morza falami,
W powietrzu buja skrzydłami,
Chwalcie z nami Panią Świata,
Jej dłoń nasza wieniec splata.3. Ona dzieł Boskich korona,
Nad Anioły wywyższona;
Choć jest Panią nieba, ziemi,
Nie gardzi dary naszymi.4. Wdzięcznym strumyki mruczeniem,
Ptaszęta słodkim kwileniem,
I co czuje, i co żyje,
Niech z nami sławi Maryję!
Na zdjęciu dzięcioł zielony dołącza się swoim kwileniem J