Wtorek 16 sierpnia 2016 Przeczucia można bagatelizować, pojawiają się nie wiadomo skąd, są dziwne, nieuzasadnione racjonalnie, mammy opór aby im ulegać.
Historia pani Ewy należy do kategorii przeczuć spełnionych. Lekarze orzekli, że jej córka dotknięta silną anoreksją ma nikłe szanse na urodzenie dzieci. Trudno było się pogodzić z perspektywą braku wnucząt. Ewa od czasu do czasu modliła się w tej sprawie, ale – jak sama mówi – jakoś jałowo, bezsilnie. Kilkanaście lat temu pojechała z mężem, na turnus rehabilitacyjny do Nałęczowa. Dojeżdżając do miasta zobaczyła drogowskaz „Sanktuarium Matki Bożej Kębelskiej”, poprosiła męża, żeby tam zajechać. Na miejscu spotkała księdza, opowiedziała o swojej trosce, razem pomodlili się w kaplicy, odjechała dziwnie spokojna.
Pięć lat potem mąż pani Ewy i już szczęśliwy dziadek, znów pojechał do Wąwolnicy z małym wnukiem Jurkiem, żeby podziękować Matce Bożej. Dzisiaj pani Ewa jest babcią potrójną, ma dwóch wnuków i jedną wnuczkę.
Miewamy przeczucia, jakieś niespodziewane natchnienia, wewnętrzne podpowiedzi, żeby coś zrobić, podjąć jakąś decyzję, zmienić coś, zaryzykować, rzucić wszystko na jedną szalę. Ufajmy swoim przeczuciom, to często jest cichy głos miłości Pana Boga.