Środa Wielkanocna 30 marca 2016 Po zmartwychwstaniu Jezus przede wszystkim rozmawiał ze swoimi przyjaciółmi, choć może oczekiwalibyśmy jakichś fajerwerków, efektownych pokazów dla tłumów.
Mam za sobą wiele pięknych spotkań i rozmów, doskonale je pamiętam. Takie rozmowy, kiedy z ruin wyrastała nadzieja nowego życia. I takie, kiedy czarne chmury smutku ustępowały jasnym obłokom radości. I jeszcze takie, co zaczynały się w wielkiej bezsilności a potem buchały gejzerami mocy. Wiem, brzmi patetycznie, próbuję tylko opisać doświadczenie. Mam w tym doświadczeniu rozmowy, które budowały wielkie sprawy wręcz z niczego, były niczym wznoszenie katedr z entuzjazmem.
Wreszcie pamiętam takie rozmowy, kiedy ktoś odchodził, ale pewne było, że nie idzie donikąd, a tylko przechodzi w Lepszy Świat, jeszcze lepszy od naszego i tak dobrego.
Rozpoznajemy Go Żywego i swój wieczny los w tajemnicy mądrych, gorących, mocnych, wiernych i skupionych rozmów.
Uczniowie w drodze do Emaus mówili nawzajem do siebie: «Czy serce nie pałało w nas, kiedy rozmawiał z nami w drodze i Pisma nam wyjaśniał?» (Łk 24,32).