Wtorek 15 grudnia 2015 Przed kilku laty zanotowałem sobie fragmenty dwóch rozmów z bezdomnymi, jakby krótkie obrazki do biografii.
Pierwsza notka: Zbieram puszki po piwie i napojach, sprzedaję na kilogramy. Jak dobrze idzie, od czwartej rano do dziesiątej zarobię 40 złotych. Nie wiem gdzie teraz jest moja żona i syn, Paweł. Mam 32 lata, raz mieszkam na działkach, raz w noclegowni, jak idą mrozy. Czy chciałbym mieć dom? Kiedyś chciałem, teraz nie wiem.
Druga: Za dużo piłem, odeszła ode mnie żona, potem matka kazała mi się wynieść z domu. Wiosną i latem da się przeżyć na działkach. Czasami kradnę, ale od czasu do czasu pomagam na budowie. Nie mam nawet dowodu, rodziny nie odwiedzam. Jestem bezdomny od 12 lat. Najgorzej, że nie mogę wyleczyć odmarzniętej prawej stopy.
To w sumie banalne historie, choć prawdziwe. Od wczoraj, na rekolekcjach z bezdomnymi, spotykam wielu ludzi z takimi lub podobnymi życiorysami. Mijam też codziennie rozświetlone gwiazdkami i mikołajami galerie, w sklepie napadła mi uszy „Gdy śliczna panna” w wersji ostro popowej, reklamy w mediach prześcigają się w oryginalności prezentów. Dwa różne światy.
W Betlejem dwa różne światy, ten Boży i ten ludzki, zjednoczyły się. Jeżeli czynimy cokolwiek, aby również ludzkie rozdzielone światy mogły się łączyć, Boże Narodzenie nadal ma sens.
30 responses to ŻEBY ŚWIATY ROZDZIELONE ŁĄCZYĆ