PŁASZCZ KTÓRY NAWRACA

Czwartek 22 października 2015

Jest już taki październik, że warto pamiętać o płaszczu lub dobrej kurtce. I o różańcu, na którym szczególnie w tym miesiącu wielu się modli.

Kilkanaście lat temu towarzyszyłem ś. p. Arcybiskupowi Życińskiemu w wykładzie, jaki wygłosił w jednym z instytutów naukowych, był październik. Po zakończeniu zawiązała się jeszcze dyskusja, wychodziliśmy jako jedni z ostatnich. Podałem mu płaszcz, ale arcybiskup stwierdził, że to nie jego. W szatni pozostały zaś tylko kurtki. Życiński orzekł, że cudzego płaszcza nie weźmie a sprawę mam wyjaśnić następnego dnia. Dyrektor instytutu mało nie zemdlał, bo złodziei wśród gości akurat się nie spodziewał. Zadzwoniłem, płaszcza nie było, zostawiłem kontakt do siebie na wszelki wypadek, metropolita pogodził się ze stratą.

Tydzień później jest telefon z instytutu, zguba się odnalazła. Pojechałem, dyrektor zaprosił do gabinetu, robił dziwne miny i wreszcie wyjaśnił. We wspomnianym wykładzie uczestniczył poważny szef jednej z dużych firm, wychodził wcześniej i wrzucił na siebie omyłkowo płaszcz arcybiskupa, zresztą obydwa okrycia były mocno podobne. Ów pan był na bakier z Kościołem i praktykami religijnymi, blisko 30 lat nie był u spowiedzi. To mu pozostało po dawnych czasach, kiedy jawna pobożność hamowała możliwość kariery. Kiedy dojeżdżał do domu, sięgnął do kieszeni i zdziwiony wyciągnął zeń różaniec. Popatrzył i zaniepokoił się niespodziewanym znaleziskiem, nawet przypuszczał, że ktoś mu złośliwie je podrzucił. I od progu zaczął skarżyć się małżonce:

– Patrz, ktoś mi to włożył do kieszeni …

– Heniu! A komu ty płaszcz ukradłeś? – zawołała spostrzegawcza połowica.

Żona była osobą żarliwie praktykującą, trochę na zasadzie „za siebie i za niego”, i w długiej nocnej rozmowie przekonywała pana Henia, że to znak od Boga, ostrzeżenie i wezwanie do nawrócenia, żeby w końcu poszedł do spowiedzi. Obiecała też, że sama odwiezie płaszcz do instytutu. Wskutek argumentacji małżonki (bo przecież nie dla świętego spokoju) pan Henio do spowiedzi poszedł po 30 latach, wrócił nawet zadowolony.

A pani faktycznie okrycie podrzuciła na miejsce, nie omieszkała oczywiście wybadać komu mąż podmienił płaszcz. Prosiła, aby przekazać podziękowanie, okraszając je szczegółową relacją z cudu, jakiego zwykły płaszcz może dokonać.

Na marginesie, mężowie powinni zabierać na spotkania naukowe swoje połowice, przynajmniej z powodu troski o kompletność własnej garderoby.

 

 

Itinerarium

Dodaj komentarz

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.