MÓJ WKŁAD W NAWRÓCENIE PRZY SZAMBIE

Sobota 17 października 2015

Poszedłem w sobotę rano do sklepu i zaraz po 6:30 zacząłem szukać gazet, które szczególnie w weekend bywają ciekawe. Nie mogąc znaleźć, zapytałem panią czy są. Z dużą dezaprobatą pani wycedziła, że są ale nierozpakowane. Poza tym dodała, że jest wakacyjna sobota a ludzie kupują „to” i wzrokiem odesłała mnie do kolejki, w której klienci w koszykach mieli przede wszystkim góry kiełbasek i puszek z piwem. Na koniec poradziła, że mogę sobie sam rozpakować. W wolontariacie jestem biegły, więc nie było problemu.

Całkiem niedawno poszukiwałem w pracy „Dziennika Gazety Prawnej” (bardzo dobra gazeta, z czystym sumieniem polecam)  i zapytałem czy ktoś ją wziął. Jedna z praktykantek rzuciła:

– A w jakie dni wychodzi ta gazeta?

– Przecież to dziennik! – zdziwiłem się.

– To wiem, ale się pytam w jakie dni wychodzi …

Myślę, że w języku polskim są pułapki. Bo jeśli czytam nocą dziennik to przypadkiem nie mam w ręku nocnika? A jeśli trzymam w ręku w ciągu dnia nocnik, to czy nie jest to dziennik?

Gazety mogą dokonywać cudów. Kiedyś w Polsce (komuna) za czytanie „złych” gazet (nie akceptowanych przez reżim) szło się nawet do więzienia. Tak jest nadal na Kubie i w Chinach, niedługo podobnie może być w Rosji. Te „złe” gazety, dzienniki, tygodniki, miesięczniki i kwartalniki, w dużej mierze przyczyniły się do tego, że żyjemy w wolnej Polsce.

Sam przed laty wydawałem miesięcznik „Spojrzenia”, który przynajmniej w jednym przypadku, dość dramatycznym, odmienił życie pewnego młodziana spod Lublina. Promowałem kiedyś „Spojrzenia” w małej miejscowości, po spotkaniu rozdałem z redakcją kilkadziesiąt egzemplarzy gratis.

Dwa lata później głosiłem rekolekcje w tej parafii. Proboszcz oznajmił, że przedstawi mi chłopaka, którego nawróciłem. A jak? Chłopak był na spotkaniu promującym gazetę, wziął w kolegami kilka egzemplarzy, potem poszli na piwo i coś więcej. W nocy postanowili zrobić sobie zabawę. Odkryli właz do szamba, z którego wydobywał się palny gaz, podpalili „Spojrzenia” (miesięcznik młodzieży katolickiej) rzucając je w stronę otworu. Liczyli, że jak zawsze będzie głośny wybuch, który obudzi całą wieś. I był wybuch, ale przy okazji zarwała się betonowa pokrywa od szamba, dwóch niedoszłych czytelników wpadło do środka, a jednemu z nich buchający płomień osmalił wszystkie włosy. Tenże koleś, wygramoliwszy się z kloaki, przypomniał sobie, że 10 lat nie był u spowiedzi. A potem zrozumiał, że nie wolno palić „świętych gazet”. Poszedł do proboszcza i z wiarą wyznał: „To wszystko przez to, żeśmy podpalili te świętą gazetę”.  Już nawrócony zaczął nawet służyć do mszy, czytywał lekcje mszalne jako lektor. Podziękował mi za „Spojrzenia”, które radyklanie odmieniły jego życie, bez konieczności czytania.

A ja w kilka lat potem zacząłem pisać Itinerarium. I mam pewność, że żadnego wpisu nie podpalicie i włos wam z głowy nie spadnie.

 

Itinerarium

Dodaj komentarz

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.