Piątek 14 lutego 2014
No dobrze, niech będą Walentynki, ale nie tak jak to teraz się dzieje. Jeden z moich mądrych profesorów mawiał, że miłość należy do kategorii „Don’t talk about it, but just do it!”
No a co my mamy dzisiaj? Jakieś bileciki z „I love you”, liściki, esemesy, serduszka na czym się da, naklejone, przybite, wyryte i wygrawerowane. Mordęga, żeby to wszystko czytać.
Znajomy adorowany jest przez panią, która w każdym mailu i esemesie wypisuje, że go kocha. Biedak wije się z bólu po każdym wyznaniu, kto wie czy się nie rozchoruje.
Wszyscy coś gadają, plotą, nawijają, śpiewają, jedna wielka gadanina i pisanina.
To żeby tego werbalnego potoku nie zasilić jeszcze jednym zbędnym strumyczkiem, wzywam do czynu!
Zrób coś z miłości, jakiś gest, jakieś dzieło, akt, opus, niech ten ktoś, kogo kochasz doświadczy twojej miłości, nie tylko o niej usłyszy czy przeczyta. Czyn jest największym dobrem, jakiego może dokonać człowiek.
Profesor, który w dziedzinie miłości wyznawał zasadę „Don’t talk about it, but just do it!”, był biblistą. I przypuszczam, że tę zasadę zaczerpnął wprost z Pisma Świętego – „Dzieci, nie miłujmy słowem i językiem, ale czynem i prawdą!” (1 J 3,18). Właśnie, o takie Walentynki mi idzie.
3 responses to WALENTYNKI – WZYWAM DO CZYNU