Sobota 18 stycznia 2014
Kończę tygodniowy karnawał z kolędą i od jutra wracam do innych klimatów. Na deser opowieść też już niegdyś tu zapodana.
Idę po kolędzie w kilkupiętrowym bloku. Na parterze, przechodząc z jednego mieszkania do drugiego, usłyszałem, jak na pierwszym piętrze pewna gospodyni perorowała sąsiadce:
– Nalej zwykłej wody, na pewno się nie pozna!
Przyuważyłem o które mieszkanie chodzi. Za pół godziny pukam do mieszkania owej sąsiadki, jest modlitwa, obrazki, wreszcie nadchodzi moment poświęcenia mieszkania. Pochylam się już po modlitwie, nad talerzykiem z wodą, rzekomo poświęconą. Patrzę z lewej, potem z prawej strony, na wprost, z bliska i z niewielkiego oddalenia. I orzekam poważnym tonem patrząc srogo w oczy gospodyni:
– Ale woda jest nie poświęcona!
Gospodyni omal nie zemdlała. Zaczyna kręcić:
– Ach, tak, nie… Może i tak… Jak to ksiądz poznał? Boże, co teraz?
– No, nic, mówię, mogę poświęcić – odpowiadam.
– Jak cudnie – raduje się gospodyni.
Po bloku poszła fama:
– Nie oszukujcie! Ten to gołym okiem rozpoznaje czy woda jest poświęcona… Lepiej się od razu przyznać…
I przyznawali się, tak w co trzecim mieszkaniu.
A swoją drogą, co tam dar rozpoznawania! Wystarczy dobrze słuchać i patrzeć, i nigdy nie tracić poczucia humoru. Czego i każdemu z was życzę.
3 responses to GOŁE OKO DUSZPASTERZA