Piątek 11 października 2013
Kto trwa w miłości trwa w Bogu. Na przykład ten werset powtarzam sobie przesuwając paciorki różańca. I mam różaniec pełen miłości albo miłość pełną różańca. To nie jest takie błahe, aby mieć miłość jak najczęściej na myśli. Co mamy w myśli, to i się na języku pojawi, a potem pokieruje rękami i nogami.
Postępujcie drogą miłości, to drugi werset, który sobie na drugim dziesiątku różańca powtarzam. Słowa zapadają w głowę, robią tam sobie miejsce i zamieszkują. A jak są to dobre i święte słowa, wypierają głupich sąsiadów, przekleństwa, zazdrość i osądzanie. Można przecież postępować drogą zazdrości i ścieżkami osądzania.
Kto miłuje, narodził się z Boga i zna Boga. Trzecia cząstka przydaje mi się, jeśli słabnie moja pamięć o Bogu, a często ją spowija mgła powszednich zmartwień i drobnostek. Od myśli pełnych Boga do serca miłującego Go jest niedaleko.
W czwartym wersecie przywołuję kapitalną myśl o konieczności „gorącego umiłowania” jednych przez drugich. Gorącego! Tak bywa, że temperatura miłości maleje aż po nic nie warte zero.
Dopełniając pięć tajemnic, mam też w głowie, a potem na paciorkach różańca, pewność, że miłość jest największa. To pozwala mi spokojniej patrzeć na pieniądze, niedostatki w wiedzy i potknięcia przy używaniu innych języków.
Myśl i pamięć to ważne szuflady, jeśli przechowujemy w nich prawdziwe, głębokie i piękne przesłania, słowa i czyny mają się czym karmić. Na drewnianych paciorkach szepcę te przesłania, żeby wypełniać życie sensem.
21 responses to SZUFLADY Z MIŁOŚCIĄ