PRAKTYKA PRZYZWOITOŚCI
Czwartek 3 stycznia 2012
Tuż przed świętami w szpitalu znalazł się jeden z lubelskich bezdomnych, uczestnik rekolekcji. Kilka dni wcześniej został dotkliwie pobity, na dodatek dostał ostrego ataku padaczki. Karetka odwiozła go do szpitala.
Na drugi dzień otrzymuję telefon od lekarki, która zajmowała się nietypowym pacjentem i nie wiadomo skąd dorwała mój numer. Zapytała czy znam człowieka, bo jest problem.
– Trzeba go zabrać ze szpitala.
– A w jakim jest stanie? – dopytuję.
– No, w nienajlepszym, ale nie możemy go dłużej trzymać.
– Z jakiego powodu?
– Nie ma peselu ani żadnego dokumentu!
– Skoro jest w kiepskim stanie, to co ja mam z nim zrobić? Przecież go nie podleczę.
– No i to jest problem.
Pani argumentowała, że ma przepisy, ja, że człowieka poważnie chorego nie można wyrzucić ze szpitala. Negocjowałem z panią doktor, troszkę ją strasząc, człowiek pozostał w szpitalu, teraz nawet wygląda i czuje się lepiej.
Przypomniała mi się rozmowa z pewnym fachowcem od zabezpieczeń przeciwpożarowych, który niby żartem dowodził, że lepiej jest, aby ktoś zginął przy zachowaniu wszystkich przepisów aniżeli ktoś przeżył, ale zostało złamane prawo. Bo w pierwszym przypadku nie będzie winnych i oskarżeń, w drugim na pewno ktoś poniesie konsekwencje. Różnica jest jedynie w liczbie trupów.
Słucham, oglądam to wszystko, myślę. I idę w przyszłość z wielką wiarą w ludzi, którzy mimo wszystko zachowują zwykłą wrażliwość i praktykują przyzwoitość.
2 responses to PRAKTYKA PRZYZWOITOŚCI