SWAT CO NIE KOPAŁ POD STOŁEM

SWAT CO NIE KOPAŁ POD STOŁEM
Środa 19 grudnia 2012

Jeden z moich wujów, takich z kategorii „dziesiąta woda po kisielu”, był człowiekiem żarłocznym, z ogromnym apetytem. W tamtych czasach, ledwo powojennych, istniała jeszcze instytucja swata, wedle której pana młodego, absztyfikanta, należało przedstawić rodzinie pożądanej panny do akceptacji. Choć wiadomo było, że młodzi i tak się jakoś już ku sobie mieli, tradycję zachowywano i nie wiadomo po co ją zniesiono. Podejrzewam nawet, że mój wuj walnie się do zmiany zwyczaju przyczynił.
Przed nawiedzeniem rodziny panny młodej swat tłumaczył wujowi, że po pomyślnym oglądzie, podana zostanie wieczerza i wypada, żeby zachować umiar w jedzeniu. „Zatem, jak cię pod stołem stuknę w nogę, to masz grzecznie podziękować i przestać jeść. Nie mogą cię wziąć za głodomora!” Wuj na układ przystał, wyelegantował się i wypachnił najuroczyściej i pomaszerowali do domu Zosi.
Wszystkie gadki poszły gładko, swat przedstawił zalety pretendenta, przyszli teściowie byli przekonani, Zosia prawie szczęśliwa. Zasiedli do stołu, już bez polewek, normalnie postawiono wódkę i dania. Pierwszym daniem były śledzie. „O, jakie smaczne!” – chwalił swat. „Bardzo smaczne!” – potwierdzał wuj. „Zosia sama robiła” – dorzuciła nieomal teściowa. I wtem, po pierwszym śledziu, wujo nagle spochmurniał, wybałuszył oczy na swata i odłożył widelec. „Bardzo dziękuję, naprawdę bardzo smaczne te rybki! Wystarczy!” „Jakżeż wystarczy? Proszę się posilać!” – podsuwała miskę nieomal teściowa. „Nie, nie, dziękuję, nie jestem obżarciuchem” – bronił się wuj. Zbaraniał także swat – „Stasiu, śmiało, przecież ci smakuje …” Wujo, który wyraźnie przed chwilą odczuł kopnięcie w nogę (pod stołem), wzbraniał się przypuszczając, że swat robi tylko zasłonę dymną. Swat, który nie kopnął umówionym sygnałem wuja nie rozumiał o co chodzi. Zosia była przekonana, że spaskudziła śledzie, a przecież były jeszcze inne dania. Przyszli teściowie zmarkotnieli, co to za zięć niejadek! A jak już niejadek, to powinien dla przyzwoitości spróbować przynajmniej kilku rzeczy. Atmosfera zgęstniała niczym mgła na lotnisku w Modlinie, zrobiło się nerwowo, nie pomogło nawet zazwyczaj niezawodne „No to wypijmy!” Swat zaczął warczeć, wuj Stanisław groźnie burczeć, Zosia skręcać, a przyszli teściowie pomrukiwać. Nikt nie wiedział o co chodzi.
Wreszcie doprowadzony do ostateczności wuj Stanisław wstał i wypalił:
– Jeść czy nie jeść, co za różnica. Zosiu, mogę się dać kopać pod stołem. Kocham cię, mogę zjeść jednego śledzia albo całą miskę. Mogę nie spać i nie jeść, wiesz, mogę łazić po ścianach. Kocham cię!

– Przestań, Stasiu, siadaj! – hamował swat.

– Proszę, spokojnie, spokojnie … – ratowała sytuację nieomal teściowa.

Ale to jeszcze bardziej rozbuchało wuja i zaczął krzyczeć:

– Przez jednego śledzia wyjdę na głupka! Zosiu będę jadł wszystko, co ugotujesz! Sam mogę gotować, ja cię naprawdę kocham!

Ten krzyk spowodował, że spod stołu wygramolił się stary, wypasiony pies domowników, sprawca zamieszania. Pies, jak to pies, machnął ciężką łapą w nogę wuja przy pierwszym śledziu i o mało co doprowadził do przeklętej awantury.
Domyślacie się zapewne, że Zosia i Stanisław żyli długo i szczęśliwie. I to prawda. Ciocia Zosia często wspominała tamto zdarzenie i przyznawała, że Staś nigdy wcześniej ani nigdy później, nie wyznał jej miłości, głośno i publicznie. „To było cudowne!”
Pewnie wszyscy potrzebujemy chwil wyjątkowych, czasem przypadkowych, aby trysnęło z nas, to co naprawdę czujemy i myślimy. Na chwilę stajemy się sobą, aby zaraz potem zasłonić się firankami przyzwoitości i manierami dobrego wychowania. W przebłyskach odkrywamy swoją wielkość i najgłębsze piękno. To są chwile, gdy bywamy jak Bóg. Który nie wstydził się zostać człowiekiem, aby być Sobą. Boże Narodzenie.

PS. W Adwencie opowiadam w Itinerarium historie, w których otarłem się jakoś o Boże Narodzenie. To sytuacje, które nazwałbym nawet Bożym Narodzeniem, choć chyba żadna z nich nie wydarzyła się w czasie Świąt. Wszystkie historie są prawdziwe, albo w nich uczestniczyłem albo znam je ze słyszenia, ale z pewnego źródła. Czasem napiszę dlaczego konkretna historia dawała mi przedsmak Bożego Narodzenia. Bożego Narodzenia, Tajemnicy, którą niestety chyba zatracamy w coraz bardziej bezsensownym świętowaniu.

Itinerarium , , , , ,

1 response to SWAT CO NIE KOPAŁ POD STOŁEM


Dodaj komentarz

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.