DŁUGIE LECZENIE PO INFEKCJI

Wtorek 25 września 2012

Słowa, jakich używamy, zdradzają nasze głębokie zakorzenienia duchowe i intelektualne. Dzisiejsi mistrzowie słowa, nie zdają sobie zapewne sprawy z ideowych koneksji. Mam na myśli luminarzy życia publicznego, polityków. Intuicja, a potem poszukiwania powiązań zaprowadziły mnie do ciekawego odkrycia, którym dzielę się z wami.
W ostatnich latach kilka powiedzeń zrobiło dużą karierę. Przypomnę kilka:

– Jeszcze jedna bitwa, jeszcze dorżniemy watahy, wygramy tę batalię! (Radosław Sikorski)
– Jarosława Kaczyńskiego trzeba zastrzelić i wypatroszyć (Janusz Palikot)
– Wyginiecie jak dinozaury (Donald Tusk)
– Należy wyeliminować widzów Szkła Kontaktowego (Jarosław Kaczyński)
– Pani prezydentowa z taką eutanazją? Ty czarownico! Ja ci dam! Jak zabijać ludzi, to sama się podstaw pierwsza… (o. Tadeusz Rydzyk).

Przemożne przeczucie deja vu skłoniło mnie do pewnej podróży w czasie. Skąd znam te zwroty w stylu: dorżnąć, zastrzelić, zniszczyć, wyeliminować?

Proszę bardzo, mam kilka innych powiedzeń:

– Musimy zniszczyć ośrodki, które zagrażają Polsce.
– Musimy również dobić hydrę reakcyjną, która nas ciągle dławi.
– Wielkie przemiany społeczne nie mogą dokonać się bez walki, a więc i bez ofiar. Nowe życie zawsze rodzi się w bólach i we krwi. I nasze nowe życie tak powstaje.

Autorem pierwszej maksymy jest Józef Cyrankiewicz, dwóch pozostałych – Władysław Gomułka, bodaj najwięksi oratorzy epoki komunizmu w Polsce Ludowej.
Być może narażam się tym wpisem zwolennikom którejś z opcji politycznej czy sympatykom jednej z linii kościelnych. Niemniej śmiem dodać, że w przedwojennej debacie publicznej (do 1939 r.), mimo bardzo gorących sporów nie znajdziemy wyrażeń: „dorżnąć”, „zniszczyć”, „dobić”, „zlikwidować” czy „zastrzelić”.
Za tego typu sformułowaniami kryje się zupełnie inna wizja świata i człowieka, obca polskiej kulturze do roku 1945. Terminologia totalnego unicestwienia przeciwnika, zniszczenia, uśmiercenia, przywędrowała do nas wprost z płomiennych mów Stalina i rozgościła się aż po dziś. W praktyce, za ideologią Stalina szły także czyny – eksterminacja fizyczna przeciwników na szubienicach, w gułagach i celach więziennych.
W polskiej kulturze przeciwnika można było „pokonać” (ale nie „dobić”), „zwyciężyć” (ale nie „zlikwidować”), „przegonić” (ale nie „zastrzelić”).
Ciężkie choroby leczy się długo. I jak słyszę, 23 lata wolnej Polski, nie wyleczyły nas jeszcze z koszmarnej infekcji sowietyzacji.

Itinerarium , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , ,

Dodaj komentarz

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.