Czwartek 13 września 2012
Opatrzność Boża czuwa nad Lublinem. Dostaliśmy fantastyczny prezent na rozpoczynający się w październiku Rok Wiary (ogłoszony przez Benedykta XVI w całym Kościele). Prezent jest niedrogi, bo za jedyne 4041,78 zł brutto. Niech inne miasta żałują, że Opatrzność nie jest dla nich tak łaskawa.
Kiedy w Lublinie – i w całym katolickim świecie – rozpoczną się uroczyste celebry na inaugurację Roku Wiary (11 października), w czterech punktach miasta zawisną gigantyczne bilboardy z napisami : „Nie zabijam. Nie kradnę. Nie wierzę…” oraz „Nie wierzysz w Boga? Nie jesteś sam.” (będą kosztowały właśnie 4041, 78 zł). Jeden z plakatów zawiśnie tuż obok kościoła w centrum miasta.
Szczerze mówiąc ubolewam, że organizatorom akcji nie udało się uzbierać więcej pieniędzy, bo plakaty z podobnymi treściami przydałyby się przed każdym kościołem, nie tylko w Lublinie ale w całej Polsce.
Znam opinie święcie oburzonych stróżów naszej wiary, którzy oprotestowali tę kampanię jako „wrogą inwazję ateizmu” i zamierzają zrobić wszystko, aby owe plakaty nie zawisły w mieście zawsze wiernym Panu Bogu i wierze katolickiej. Niech im Pan Bóg nie pomaga!
Autorzy napisów na bilboardach mówią prawdę, bo sam znam ludzi, którzy nie zabijają, nie kradną i nie wierzą. Znam ludzi nie wierzących w Boga i wiem, że nie są sami, choć „wspólnot niewierzących” (w przeciwieństwie do tzw. „wspólnot wierzących”) jeszcze nie znam i nie wiem czy istnieją. Nie sądzę, aby sprzeciwianie się prawdziwym opiniom miało sens i było zgodne z wiarą katolicką.
Już blisko 15 lat prowadzę co roku rekolekcje dla „niewierzących, wierzących, wątpiących, poszukujących, tych, którym się wydaje, że wierzą i tych, którym się wydaje, że nie wierzą”. Pod tym samym mottem pisuję Itinerarium, które być może właśnie czytacie. Przyznaję szczerze, że w tej formule odnajduję się najbardziej i przypuszczam, że dusza każdego z nas (o ile umiemy w prawdzie na siebie spojrzeć) jest mieszaniną wiary, niewiary, wątpienia i poszukiwania. I jeszcze raz otwarcie przyznaję, że czuję się nieswojo, kiedy słyszę, gdy ktoś mówi „Jestem głęboko wierzący”. Czuję, jakby w takiej deklaracji kryło się jednak jakieś lekceważenie dla Tajemnicy Boga.
Fraza „Nie wierzę” jest formą wyznania wiary innej niż potocznie przyjmowana przez większość osób uznających się za wierzące, oznacza mianowicie następującą deklarację „Wierzę, że nie ma Boga”. Nie mamy żadnej miary (odpowiednika „metra” z Sevres, siedziby Międzynarodowego Biura Miar i Wag), zdolnej wyrazić poziom wiary czy niewiary kogokolwiek. Same werbalne deklaracje jeszcze o niczym nie rozstrzygają, nawet sto razy wypowiedziane Credo wcale nie oznacza, że ktoś wierzy (podobnie jak Anty Credo, jeśli by było, nie oznacza, że ktoś nie wierzy). Już nie przywołuję tu przykładu inteligentnej papugi, która też mogłaby po odpowiedniej tresurze zaskoczyć nas wiedzą religijną.
Wspomniane bilboardy, mogą wielu ludziom pomóc w zrozumieniu, co dzieje się z ich wiarą, czego pewnie by nie uczynili bez impulsu z plakatu. Zaryzykuję i powiem, że być może lepszego pomysłu na ewangelizację dawno nie spotkałem, Opatrzność Boża czuwa nad Lublinem! A w Watykanie na pewno nam pozazdroszczą polskiej inicjatywy.