Środa 4 lipca 2012
W jednej ze stacji radiowych dziennikarz zaproponował temat związany z Majdankiem. „Daj spokój! To smutne! Ludzie teraz są na urlopach, znajdź jakiś lekki i przyjemny temat!” – usłyszał od szefa. O podobną postawę podejrzewam większość innych mediów, starających się zafundować odbiorcom nieszkodliwy, ale fałszywy obraz życia. Dzieje się to według zasady: jest lato, ludzie są na urlopach, nie należy ich męczyć. Ma być lekko, dowcipnie, dawajmy ciekawostki, a najlepiej jakby się nam trafił jakiś fajny potwór, tylko ten z Loch Ness już ograny.
Codziennie niemal widzę kolejkę do apteki z tańszymi lekami, długą, prażącą się na upale, trzeba poświęcić minimum godzinę, żeby zakupić taniej lekarstwa dla siebie, dla chorych rodziców czy dzieci. Dostałem ostatnio list z więzienia, z prośbą o herbatę i paczkę kawy, w celach tłok, jakiś zastój urlopowy?
W kilku dzielnicach mojego miasta, na kolejne edycje „Dobrych Wakacji w Dobrym Towarzystwie” (wklejam, co mogę na mój profil na FB) przychodzi bardzo dużo dzieci, bo żadne z nich nie wyjedzie poza miasto. Przyczyny są proste: rodzice nie mają pieniędzy albo nawet nie pomyślą o wypoczynku swoich dzieci. Znajoma pielęgniarka opowiada, że upał w salach szpitalnych, gdzie oczywiście nie ma i nie będzie klimatyzacji, jest potworny.
Z niedowierzaniem czytam/słucham/patrzę (rzadko) na świat w mediach. Jakiś półsen, papka dla ćwierćinteligentów, zaprawiona niekiedy horrorem z adrenaliną.
Rozmawiam z Bardzo Ważną Osobą w mieście. Mówię o wojnie Rosji z Gruzją, w sierpniu 2008 roku. „Tak? Wojna? Ach, być może, byłem wtedy na urlopie, mogłem przeoczyć …”
Życie, tak to czuję, ma swój rytm. Trzeba to czuć. Choć wiem, Majdanek nie przejdzie, za smutne i za ciężkie.