Poniedziałek 14 maja 2012

Nasze serca nie funkcjonują na stałym poziomie. Najprościej mówiąc, osiągamy poziom niski, średni bądź wysoki. W każdą niedzielę słyszymy (choć skłonny jestem uważać, że raczej nie słyszymy) wezwanie „W górę serca”, bezwiednie wypowiadając formułę „Wznosimy je do Pana”. Wiele razy słyszałem wezwanie „Podnieśmy w górę ręce, wychwalajmy Pana!”. Podnieść ręce to sprawa prosta.
W górę serca! A serca są przy marzeniach o świątecznym obiedzie, kolejnym ulubionym odcinku serialu, pieniądzach, których zawsze za mało. I trudno je wznieść. A mogą się zadomowić na tym niskim poziomie tak mocno, że nie drgną wzwyż ani na milimetr.
Wyżyny i szczyty, na które serca wznieść się mogą, mają konkretne imiona. Honor, uczciwość, zgoda, szczodrość, wielkoduszność, przyjaźń, dyskrecja. Same tęsknoty i marzenia. A jeszcze jest Pasmo Najwyższe – Dobroć, Czystość, Miłość, Świętość. Szczyty naszych marzeń.
Każdy nowy dzień to nadzieja drogi wzwyż, każdy z nas idzie trochę inną ścieżką. Ale i każdy chce iść wzwyż. I nic to, że „W górę serca!” było wczoraj. U Pana Boga nie ma poniedziałków, niedziel i śród. Dziś jest najlepszy dzień do wzniesienia serca.