Czwartek 19 kwietnia 2012
Jeden werset z opisu spotkania Zmartwychwstałego Chrystusa z uczniami jest mi bardzo bliski (J 20,19):
Jezus stanął pośrodku i rzekł do nich: Pokój wam.
W pierwszym zdaniu Jezus odpowiada na najgłębsze pragnienie uczniów. Potrzebują pokoju, pewności, oparcia. Jezus unika wszelkiej kurtuazji czy żartu – „Witam Panów! Co? Zaskoczeni? Ano niespodzianka!” Zawsze bądźmy pewni, że Jezus odpowiada na nasze najgłębsze pragnienia. Ludzie przeważnie wchodzą z nami w jakieś gry, chodzą dookoła zanim przejdą do sedna (o ile w ogóle). I dlatego wiele naszych spotkań z ludźmi nie ma żadnego sensu, „bicie piany” i tyle. Oczywiście to także nasza wina, bo nie zwykliśmy się od razu otwierać (o ile w ogóle).
Ale ta scena nasuwa mi także pytanie, ile moich spotkań z ludźmi, wizyt, odwiedzin, przynosi ludziom pokój. A ile jest stratą czasu i energii? Albo wręcz niesie burzę, zamieszanie i pustkę?
Stajemy pośród ludzi. I co przynosimy? Pokój serca, myśli, życia, to owoc wiary w zmartwychwstanie.