MOJA WINA ITINERARIUM

Sobota 10 września 2011

 

Itinerarium skończyło na pewno osiem lat, myślę o wersji mniej więcej takiej, jaką czytacie obecnie. Na stronie www.itinerarium.pl już wkrótce pojawi się całe archiwum tekstów. W pierwotnej wersji ukazywało się jako  tzw. Migdałki i rozsyłane było tylko w formie maili. Na Facebooku jest w gruncie rzeczy od niedawna.

Słówko Itinerarium sprawia niejakie kłopoty, więc nie dziwię się, że czasem ktoś pyta czy ja pisuję terrarium. „Coś koło tego”, odpowiadam.

Czytywanie Itinerarium bywa zbawienne i niebezpieczne, wiem to z „echa”, jakie czasem mi podsyłacie. Bywa też zbawienne i niebezpieczne zarazem, dwa w jednym. I taką historię dziś przytoczę, całkowicie prawdziwą.

Jedna z czytelniczek Itinerarium, dajmy jej na imię Agnieszka (jak ktoś nie wierzy, podam adres mailowy), jest wierna tym zapiskom od lat. Przyszło jej przez pewien czas przebywać na emigracji, w dalekiej Hiszpanii. Teksty osładzały jej obcość ziemi i inność ludzi. Młoda i piękna zakochała się w Hiszpanie, z ogorzałą twarzą. Dziewczyna wrażliwa, głęboko pobożna, odkryła, iż jej luby jest zaniedbany religijnie i raczej daleki od Pana Boga. Wpadła na pomysł, aby codziennie tłumaczyć na hiszpański zapiski z Itinerarium. Przez ponad rok, dzień po dniu, mozolnie przekładała na język Diego wszystko, co ja zapisywałem w Polsce. Młodzian czytał, dyskutował, pytał, drążył i dociekał, Agnieszka jak umiała wyjaśniała, tłumaczyła, przekonywała i nawracała.

No i masz, poskutkowało! Diego wyznał któregoś dnia, że zrozumiał wiarę – dzięki Itinerarium, a właściwie dzięki autorskiej wersji tłumaczeń Agnieszki – i postanowił po wielu latach pójść do spowiedzi i rozstać się ze swoim wstrętnym i bezbożnym  dotychczasowym życiem. Agnieszka promieniowała radością i szczęściem.

Kiedy opowiadała mi tę historię i ja zaczynałem promieniować szczęściem. Otom napisał, a ktoś się nawrócił, i to hen, daleko. Ho, ho, ho! Niezłe teksty piszę! Choć z drugiej strony wierciło mnie, jakież to moje teksty mogły kogoś nawrócić. I jeśli już, to na co nawrócić. A jednak, fakt. I to jest zbawienny skutek lektury Itinerarium.

To jednak nie koniec historii. Dalszy jej ciąg pokazuje, że czytywanie tych stron bywa też bardzo niebezpieczne i zgubne. Po kilku miesiącach od nawrócenia, Diego oznajmił Agnieszce, że musi się z nią rozstać, bo czuje, że do takiej decyzji skłania go przesłanie Itinerarium. I faktycznie odszedł od dziewczyny. Ale nawrócony. Dziewczyna porozpaczała ze dwa miesiące, ale w końcu stwierdziła, że uratowała jedną duszę (no i oczywiście muskularne ciało południowca) od zagłady wiecznej, więc da się przeżyć. Przeżyła, dziś jest szczęśliwą żoną Polaka.

Wszystko to sprawdziłem dwa razy, zgodę Agnieszki na opis zdarzeń mam. Itinerarium bywa zbawienne i niebezpieczne zarazem. Cokolwiek by wam się zdarzyło po lekturze Itinerarium, biorę na siebie – moja wina!

Itinerarium , , , , , , , ,

Comments are closed.