WOLA BOŻA W KONFESJONALE

Poniedziałek 18 lipca 2011

 

Od razu zaznaczam, że historię tę słyszałem, a nie brałem w niej udziału.

Pewien młody człowiek, po czterech bardzo burzliwych latach, pełnych paskudnych i na wskroś złych rzeczy, przyszedł do spowiedzi. Trafił akurat na spowiednika skrupulatnego i przywykłego raczej do bardziej powszednich wykroczeń. W miarę wyznawania grzechów, ksiądz wiercił się niespokojnie w konfesjonale, ciężko wzdychał i wreszcie zaproponował, aby penitent poszedł do innego spowiednika.

Chłopak zdenerwował się i zrobił mały cyrk. Chwycił stułę, zawiązał ją sobie na jedną rękę, a drugą zablokował drzwiczki od konfesjonału.

– Nie puszczę cię, jak mnie nie wysłuchasz do końca i nie rozgrzeszysz. Mam dość! Jakbym nie słuchał babci, to bym tu nie przychodził.

Spowiednik oniemiał na chwilę, potem zaczął się usprawiedliwiać.

– Gdybym wiedział, że trafi mi się taki przypadek jak ty, to wziąłbym Kodeks Prawa Kanonicznego.

Pod koniec pierwszej godziny wyznań, kapłan poprosił nieśmiało o przerwę (coś w rodzaju „czasu dla drużyny” w siatkówce), powołując się na względy fizjologiczne. Młodzieniec węsząc podstęp odrzekł, że nie puści ani drzwiczek ani stuły, dodając, iż on też ledwo wytrzymuje.

Po następnych kilkunastu minutach, spowiednik, cały już spocony i zdenerwowany, zawyrokował:

– Bracie, wola Boża objawia się w różny sposób. Musimy kończyć! Za pokutę …

Od tamtej pory młodzian przystępuje do spowiedzi częściej i grzeszy mniej. A skrupulatny spowiednik na godzinę przed dyżurem w konfesjonale nie pije nawet łyka kawy.

Itinerarium , , , , ,

Comments are closed.