Szczęśliwie Nowy Rok

Coroczny problem – co zrobić w Sylwestra? Jakby to był bardzo szczególny dzień w roku, a przecież to tylko zmiana cyferek w kalendarzu. Mi jakoś najlepiej wychodzi spędzanie go w domu na wieczorach filmowych bądź w gronie znajomych delikatnie tańcząc, coby sąsiadów nie zdenerwować, albo po prostu przesypiając go, coby być wypoczętym w dniu następnym. Ale w tym roku w pewien sposób domu nie mam, bo mieszkanie w akademiku ma oczywiste ograniczenia, zwłaszcza jeśli współlokator (również student filozofii, Wietnamczyk) ma egzamin i Sylwestra spędza ucząc się i pisząc pracę o teorii marksizmu i leninizmu – to jego specjalizacja. Więc w tych wyjątkowych warunkach swoiście zbawienny był telefon znajomych Chińczyków, z grupy artystycznej działającej na naszym uniwersytecie (pisarze, malarze, poeci), czy może nie chciałbym dołączyć do nich, bo idą witać nowy rok na placu. Niestety nie na pl. Tiananmen, ze względu na fakt, że każdego dnia o godzinie 19:00 plac jest zamykany i nie można wieczorem na nim przebywać ze względów bezpieczeństwa. Więc poszliśmy ostatecznie na mniejszy plac witać Nowy Rok. Oczywiście Nowy Rok przyszedł, 7 godzin wcześniej niż w Polsce, co było miłym uczuciem, mając świadomość, że kiedy my witamy Nowy Rok, w Polsce dopiero ludzie wracają do domów z pracy.

Ale nie to jest najważniejsze. Samo stanie na placu i oczekiwanie na Nowy Rok nie miało w sobie nic nadzwyczajnego. Nie było fajerwerków, nie było tańców, tylko skromne odliczanie i po 2 minutach cały kilkutysięczny tłum się rozszedł. To co jednak było nadzwyczajne w tym dniu dla mnie to spotkanie które miało tam miejsce. Jeszcze w Starym Roku, podszedł do mnie około 6 letni młodzieniec i zapytał się czy mogę się z nim pobawić. Ot tak. Po prostu. Na placu pełnym ludzi. No cóż, nie jest możliwe dla mnie odmówienie tak poważnej osobie spełnienia takiej prośby. Więc zaczęliśmy się bawić. We dwójkę. I chyba to było najważniejsze w tym dniu. I tak przywitaliśmy Nowy Rok. Bawiąc się razem i mając kilkusetosobową widownię, ponieważ niechcący staliśmy się atrakcją – obcokrajowiec z chińskim dzieckiem szalejący na placu. Ale przecież dzieciom zabawy odmawiać nie powinno się. Warto było. Bo tak prostej radości płynącej z twarzy tego dziecka już dawno nie widziałem.

Jak się potem okazało, kiedy zacząłem rozmawiać z owym młodzieńcem, jego rodzice kazali mu sprzedawać czapki. Codziennie sprzedaje czapki. Wieczorem wychodzi z domu z rodzicami i sprzedaje czapki, z tymże po wyjściu z domu się rozdzielają i dopiero spotyka rodziców, kiedy wraca do domu. Sześciolatek. A zapytał się czy mogę się z nim pobawić, ponieważ było mu już zimno, i chciał po prostu trochę sobie pobiegać. Szczery maluszek.

A jeśli chodzi o dzieci i Nowy Rok, to w ramach prezentu noworocznego można sobie odsłuchać utwór nagrany w jednym z przedszkoli dla dzieci migrantów wewnętrznych, którzy przybywają z dalekich prowincji do dużych miast w celu znalezienia pracy i lepszego życia. Co znajdują ostatecznie? O tym może innym razem. Tymczasem piosenka nagrana przez dzieci tych migrantów, w jednym z przedszkoli w Pekinie. Tytuł piosenki to „我想对你说” [Chcę Tobie powiedzieć], można jej posłuchać TUTAJ. Dzieci śpiewają do rodziców o swoich marzeniach o przyszłości. O domu, o rodzinie, o rowerze. O tym, że chciałby by kiedyś powrócić tam skąd przyjechały do Pekinu. O tym, że ich życie może kiedyś będzie wyglądało inaczej i żeby w gruncie rzeczy nie martwili się tak bardzo, bo przecież mają siebie nawzajem. A to najważniejsze.

Warto jest się do dzieci uśmiechnąć. I warto się z nimi pobawić czasami. Nawet jeśli pierwsze nie podejdą i się nie spytają.

To było wyjątkowe przywitanie Nowego Roku…

Pozdrawiam noworocznie,

jk

Pekińskie zapiski , , , , , , , , ,

Comments are closed.