Świąteczne bombardowanie trwa już na dobre i będzie się nasilać. Boże Narodzenie, które już za miesiąc z okładem, możemy kupować i smakować, w nieskończonej ilości kolorów, zapachów i dźwięków. Może mimowolnie damy się pochłonąć przez to wariactwo.
W czasie historycznego Narodzenia Boga, w Betlejem, również trwał zamęt i gorączka zakupów, spis ludności był przecież wydarzeniem rzadkim i niezwykłym. Towarzyszyła mu wędrówka wielu ludzi (do miejsc urodzenia), poszukiwanie miejsc noclegowych, organizowanie wyżywienia, parkingów dla oślich i końskich zaprzęgów, spotkania z dawno nie widzianymi kuzynami i znajomymi. Bóg narodził się poza tym gwarem i zamieszaniem, w sposób ukryty.
Boże Narodzenie nadal pozostaje wydarzeniem ukrytym. Choinki, potrawy, kolędy, prezenty, szczelnie zakryją tajemnicę przyjścia Boga. Bardzo potrzebujemy Boga, Żywego Boga, nie wystrojonego w żadne bombki i łańcuchy, Boga prostego i bliskiego. Innego od naszych wyobrażeń, prawdziwego. Na nieco więcej niż miesiąc przed świętowaniem Jego Narodzenia musimy iść w miejsca, gdzie jest ciszej, mniej gwarno, gdzie moglibyśmy pootwierać bramy naszego życia. Bóg przychodzi w miejscach ukrytych, takich gdzie i my możemy się ukryć, uciekając od Świąt. W strefach ukrycia, zwykłości i spokoju, czeka na nas Tajemnica Ukrytego Boga. Już teraz warto rozpocząć tam podróż.