CIAŁEM JESTEŚMY I CIAŁEM BĘDZIEMY

słowo na Zaduszki
wtorek 2 listopada 2010

Ktoś odszedł, wiemy, gdzie zapalić znicz, pamiętamy, żeby w określonych dniach zmówić za niego modlitwę. Dobrze też pamiętamy, jeśli był nam bliski, co lubił jadać albo jakie kolory go najbardziej cieszyły. Kiedy modlimy się za „duszę” kogoś, tak naprawdę troszczymy się też o jego ciało, o całego człowieka.

Pierwszy obrazek. W szpitalu, gdzie przed kilku laty leżałem, ktoś popełnił samobójstwo, skacząc z najwyższego piętra wprost na dziedziniec. Jeden z fotoreporterów dreptał nerwowo po korytarzach i otwierał po kolei okna, aby znaleźć najlepszą perspektywę do zrobienia zdjęcia zmasakrowanego ciała.

Drugi obrazek, także mocny, znam z opowieści. Wypadek samochodowy, ginie ciężarna kobieta. I znów fotoreporter, odkrywający płótno, którym przykryta była ofiara, aby zrobić „bardzo dramatyczne ujęcie”.

Trzeci obrazek, znajdziecie w Internecie (nie polecam), to wystawa „Bodies” („Ciała”), obwożona po świecie przez pomylonego amerykańskiego biologa, prezentująca ludzkie ciała, spreparowane w różnych pozycjach (np. przy grze w siatkówkę), ciała rzeczywiste, konkretnie Chińczyków, zakonserwowane specjalną metodą. W ubiegłym roku wystawa gościła także w Warszawie.

Te trzy makabryczne w sumie obrazki przywołuję w dniu, w którym wspominamy – w liturgii – Wszystkich Wiernych Zmarłych, w Zaduszki. Współczesna kultura sprzedaje śmierć, poprzez eksponowanie ludzkich zwłok, w jakiejś nieokiełzanej potrzebie ekshibicjonizmu. Od początku naszej cywilizacji troska o ludzkie ciała po śmierci była znakiem rozwoju kultury, humanizmu i wznoszenia się człowieka ponad wymiar biologiczny. O wysokim etapie rozwoju danej kultury czy cywilizacji świadczą zadbane miejsca pochówku, one wyrażają też świadomość duchową poprzednich pokoleń. Cmentarze i sposób pamięci o zmarłych dużo mówią o naszym człowieczeństwie, naszej kulturze i religijności.

Od wczoraj codziennie, przez pierwszych osiem dni listopada, jestem na cmentarzach po to, by – zgodnie z dawną nauką Kościoła – ofiarować każdego dnia odpust za jednego zmarłego. Warunki są proste: stan łaski uświęcającej, przyjęcie komunii świętej, nawiedzenie cmentarza lub kościoła oraz modlitwa za zmarłych i dowolna modlitwa w intencjach polecanych przez Ojca Świętego. To przywilej tzw. Oktawy Wszystkich Świętych, choć i całego listopada zabrakłoby, gdybym chciał zatroszczyć się o tych najbliższych, którzy już odeszli.

Za każdą osobą, którą polecam w ten sposób Panu Bogu, kryje się jej konkretny życiorys, jej ciało, gesty, sposób mówienia, reakcje, uśmiechy, sylwetka. Mimo woli, wspominając kogoś, obrazy związane z jej ciałem przychodzą niemal same. Modlitwa za kogoś kto odszedł, jest nie tylko westchnieniem „za duszę”, ale także prośbą o szczęśliwie „ciała zmartwychwstanie”, jest modlitwą za osobę, która przecież wyrażała się poprzez ciało i ciałem była. I ciałem – nowym, przemienionym – będzie.

W trzynastej stacji Drogi Krzyżowej jest scena „zdjęcia z krzyża”, świetnie ilustrowana Pietą (Matka Boża Bolesna), przyjmującą w ramiona ciało swojego Syna, Jezusa, a potem w czternastej stacji rozważamy „złożenie do grobu”. To finałowe sceny Bożego pomysłu Wcielenia, przyjęcia przez Boga ludzkiego ciała. Ludzkiemu ciału, choćby z tego względu, że wybrał je dla swojego Syna sam Bóg, należy się szacunek aż do śmierci i po śmierci.

Przypadki, w których ludzkie ciała, umarłe, wystawiane są na sprzedaż w gazecie czy też preparowane ze względów komercyjnych i obwożone na wystawach, zasmucają i wyraźnie świadczą o gorszej kondycji naszej kultury. Może tym bardziej potrzeba listopadowej troski o ciała i dusze tych, którzy odeszli. Troski wyrażonej w modlitwie, wdzięczności za czyjeś życie, mądrego wspominania i pokazywania, jak przenosić bliskie nam osoby w przyszłość.

My, którzy żyjemy tutaj, i ci, którzy już odeszli, jesteśmy jedną wspólnotą, choć żyjącą na razie na różne sposoby.

Itinerarium , , , , , , , , , , , , , , , , ,

Comments are closed.