WIELE ZACHWYTÓW I ODKRYĆ

Nie piszę dziś o różańcu, w imię propagandy religijnej, żeby kogoś z was namawiać do jego odmawiania. Jutro już październik, wielu katolików weźmie różańce do rąk.

Właściwie odmawiam różaniec bez jakiegoś szczególnego powodu. Może po to, by być z Panem Bogiem. Przechodzę przez tajemnice radosne, bolesne, światła i chwalebne, wiedząc, że myślę i dotykam spraw bardzo ważnych. Zwykle, przy pracy, w szkole, na uczelni czy w wirze życia, sprawy najważniejsze trafiają się rzadko, albo z przymusu (np. cierpienie).

Kiedy wchodzę w przestrzeń tajemnic różańcowych, owszem, wędruję przez historię losu Jezusa (Jego dotyczą w większości) i Marii (kilka tajemnic jest jej dedykowanych), ale bardziej jeszcze zanurzam się w sedno życia. Życia, które na co dzień nie przynosi nam cudów, piękna, mocnych zwrotów czy głębszych prawd. W różańcu znajduję to wszystko, codziennie.

Kiedy odmawiam różaniec (klęcząc, idąc, jadąc samochodem, albo autując się w trakcie okropnie nudnych konferencji), nie nagabuję Pana Boga, żeby to czy tamto dał mnie lub moim bliskim. Kiedy odmawiam różaniec cieszę się życiem. Odkrywam, że ono zaczyna się w Bogu i jest Jego zamysłem (zwiastowanie), że warto się wzajemnie odwiedzać, bo wtedy się Pana Boga innym niesie (nawiedzenie), że są chwile ostrej walki, która ma sens, gdy idzie o dobro (modlitwa w Ogrójcu), że trzeba bywać na weselach (objawienie się Jezusa w Kanie Galilejskiej), że przychodzi Duch Święty i zdmuchuje żale i złości (zesłanie) i że w grobach będzie pusto (zmartwychwstanie). I setki innych radości, wzruszeń, zamyśleń, drgnień, zdumień, zachwytów i odkryć.

Zupełnie przy okazji, dzięki paciorkom, które przesuwam w palcach, jestem też mocniejszy. I śmielszy bardziej. I bardziej szczęśliwy.

Itinerarium , , , , , , , , , , , ,

Comments are closed.