BYĆ JAK ŻAR I BLASK

Kocham to słońce, żarliwe, gorące, mocne, wszędobylskie, dyżurujące prawie całą dobę. Wszystko zalewa, przenika i barwi, nie tylko skóry letników na piasku.

Wcale tego słońca by nie musiało być, ale pomysł Pan Bóg miał wyborny! Składam Mu codziennie gratulacje za skarb słońca, od samego ranka. Rankiem słońce jest najwyższym cudem, kiedy szybko wyskakuje na nieboskłon, dumne, że nic a nic go nie pokona.

Słońce, to letnie zwłaszcza, jest hymnem, głośną pieśnią, samym psalmem, uroczystą fiestą, mogę je składać Bogu w dziękczynieniu, mogę mówić o nim ludziom, choć i tak je przecież widzą. Jest w słońcu modlitwa, która sama się z buzi wyrywa, eksploduje, a serce bucha radością. O poranku słońce wybudza najgłębsze rewiry duszy, żyję wtedy cały, nawet nie przypuszczając, że aż tak wiele życia we mnie.

I jeszcze ten żar, ciepło zbawienne przesyłać ludziom, śmiać się, weselić, napełniać jasnością myśli i słów, transmitować nadzieję i radość w ponure gęby rozeźlonych na upał. Rozsłonecznić się, promieniować, żarzyć dobrem prostym, jak najdłużej być południem, znakiem Światła, które nie zna zmierzchu.

Ach, jakie słońce, jaka miłość i wiara, jakie szczęście i dobro. Tak istnieć, zapatrzywszy się w słońce. Być jak blask.

Itinerarium , , , , , , , ,

Comments are closed.