FIGLE BOCIANÓW MŁODYCH

Młode bociany są już dosyć duże. Za miesiąc z lekkim okładem odlecą do Afryki. No ale teraz to wyczyniają istne cuda.

Przy okazji codziennych mszy, jakie sprawuję w różnych miejscach regionu dla dzieci i młodzieży, którymi opiekujemy się (my, czyli tzw. „Duch”, duszpasterstwo młodzieży), mam okazję obserwować, co wyczyniają młode bociany. Pouczające.

Zabawnie wygląda nauka latania w wykonaniu tegorocznych juniorów. Startują z gniazd, a potem, zaskoczone samą możliwością lotu, nagle przysiadają w niezwykłych miejscach, w takich miejscach, na które stary, doświadczony bocian nawet nie popatrzy. Jedno z bocianiąt przysiadło, zaraz po wylocie z gniazda, na cieniutkiej gałęzi wysokiej brzozy. Tam by się bał siadać nawet bardziej spasiony drozd, ale młody bocian zaryzykował. I bach, poleciał na wznak, do tyłu, w porę jednak zatrzepotał skrzydłami. Jakby zdziwiony, że lata, wykonał ze dwa okrążenia nad brzozą i znów usiłował siadać na feralnej gałęzi. Tym razem zabujał się, do przodu, do tyłu, zafurkotał wachlarzami i ustał, na chwilkę tylko. I znów zryw ku niebu. Inne bocianie dziecko usiadło wprost na ramieniu przydrożnego krzyża, czego oczywiście normalny bocian w życiu (na trzeźwo) nie zrobiłby! Jeszcze inne wylądowało i lansowało się na szczycie ulicznej wiejskiej lampy, gdzie co najwyżej siadują jaskółki za potrzebą.

Strategia lotów młodych bocianów jest następująca: wylecieć z gniazda, poorbitować króciutko i zaraz siadać na byle czym. Jakby z niedowierzaniem stwierdzały: O, kurczę! Ja latam! Ja naprawdę latam, popatrzcie! Do tej pory wydawało mi się, że tylko mama i tata to potrafią! A teraz? Patrzcie, ja też latam!

Bardziej oblatane już bocianięta mają z kolei inną uciechę. Można je poznać po długim, coraz dłuższym kołowaniu na dużej, coraz większej wysokości. Co lot to dłużej i wyżej. I jeszcze dłużej i jeszcze wyżej! Normalny bocian tego nie robi, wzbija się jedynie tak wysoko, ile potrzebuje, aby znaleźć najprostszą drogę na żerowisko. Nie marnuje energii na akrobacje napowietrzne, bo musi wyżywić rodzinkę. Ale taki młody, co to nikogo żywić nie musi, buja się zachwycony samą pasją lotu, z lubością chwyta w skrzydła kolejne podmuchy zefirków, które niosą go w lewo, i wprawo, i do góry! Coraz wyżej! A jak lokalny zefirek słabnie, to po paru wachnięciach piórami znajdzie się bez problemu następny, przy którym można pofiglować wysoko nad ziemią. Stare bociany, zadzierają dzioby, siedzą twardo na stęchłych nieco gniazdach, zbierają energię, bo wiedzą, że za parę tygodni trzeba będzie ruszyć w podróż, kilkanaście tysięcy kilometrów, na południe Afryki.

Patrzę na te cudowne młode, żywe latawce i dumam. O ludzie, gdybyście uwierzyli, że możecie latać o wiele wyżej, niż myślicie! O wiele wyżej i wyżej! Bylibyście szczęśliwymi, bo szczęście przychodzi tylko przy wysokich lotach!

Itinerarium , , , , ,

Comments are closed.