Z MOJEGO PODWÓRKA

Widziałem dzisiaj przedziwną sytuację. Na podwórku leżał pieniek. W nienajlepszym miejscu, trochę komplikującym komunikację. Zauważyły to dwie panie (starsze dziewczęta). Komentowały, że znowu ktoś przesunął pieniek i teraz jest problem. Po dyskusji doszły do wniosku, że jak przyjdzie ktoś z chłopców (mężczyźni w sile wieku), to się mu powie i on przesunie gdzie trzeba.
Może z kwadrans później na podwórko wpadła gromada dzieciaków, jeszcze pewnie z podstawówki. Jeden z malców, dla zabawy i rozgrzania mięśni, wziął się za pieniek i bez większego trudu przesunął go pod ścianę, gdzie nikomu już nie przeszkadzał. Malec był z pewnością dużo słabszy od każdej z pań (starszych dziewcząt) i dużo dużo słabszy od chłopców (mężczyzn w sile wieku).
Obserwując tę zabawną historię, doszedłem do wniosku, że przyczyna dla której świat zmienia się tak powoli jest dwojaka. Zwykle uważamy, że to ktoś inny ma zmieniać świat, i to jest pierwsza przyczyna. Ponadto tkwi w nas przekonanie, że nie damy rady (nie próbując nawet dać radę!), i to jest druga przyczyna.
Obydwa argumenty, jak dowiódł tego mały siłacz podwórkowy, są nieprawdziwe. Zazwyczaj trudne problemy są znacznie łatwiejsze niż sądzimy i zazwyczaj mamy o wiele więcej siły niż nam się zdaje. Wystarczy spróbować.

Itinerarium , , , , ,

Dodaj komentarz

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.