Ten rok dał nam w niebie dwóch świętych. Jana Pawła i Brata Rogera. Bez najmniejszej wątpliwości mogę tak napisać i chyba każdy, kto w jakiś sposób zetknął się z którymś z Nich, podziela takie zdanie. Zapewne teraz jeszcze nie rozumiemy sensu męczeńskiej śmierci Brata Rogera, jeszcze nie widzimy dalekosiężnych skutków słów i dzieł Jana Pawła. Obydwaj gromadzili młodych, uczyli ich braterstwa, pojednania, łagodności, szczerego otwarcia na siebie nawzajem mimo różnic.
Im bardziej zastanawiam się, ile im zawdzięczam, ile im zawdzięcza nasza epoka, wielu ludzi w Europie i na świecie, tym bardziej pewien jestem, że PORA NA NAS. Obydwu przynależy słowo Ojciec (mimo Brata, w przypadku Rogera). A rola dzieci, to wziąć w swoje ręce, to co Ojciec zaczął. Dziedzictwo zobowiązuje.