SŁOŃCE O 4.12

10 czerwca 2005

Powoli kończą się najdłuższe dni w roku. Rytm życia wydłużony, słońce parę minut po czwartej już hasa po niebie, a chowa się dopiero o dziewiątej, razem siedemnaście godzin promieniowania.

Biorę Ewangelię. Czytam o radykalizmie (Mt 5, 27-32). Że trzeba odciąć rękę, wydłubać oko, nie patrzeć na kobietę (a pewnie i na mężczyznę) z chęcią posiadania i nie oddalać jej bez powodu.

Życie. Studenci mają sesję. Komuś choruje dziecko. Ktoś się zakochał. Są łzy po odejściu bliskich.

Biorę Ewangelię. Czytam. Podziwiam wschód słońca. Bóg wszędzie. Blisko.

Itinerarium , , , , , , ,

Comments are closed.