Czytam dziś Ewangelię na pogrzeb Papieża.
Kiedy więc zjedli, Jezus mówi do Szymona Piotra:
— Szymonie, synu Jana, czy miłujesz Mnie więcej niż ci?
Mówi Mu [Piotr]:
— Tak, Panie, Ty wiesz, że Cię kocham.
Mówi mu:
— Paś moje baranki.
Mówi mu znowu:
— Szymonie, synu Jana, miłujesz Mnie?
— Tak, Panie, Ty wiesz, że Cię kocham – odpowiada [Piotr].
Mówi mu:
— Paś moje owce.
Mówi mu po raz trzeci:
— Szymonie, synu Jana, kochasz Mnie?
Zasmucił się Piotr, że po raz trzeci go zapytał: Kochasz Mnie? – i mówi Mu:
— Panie, Ty wiesz wszystko, Ty wiesz, że Cię kocham.
Mówi mu:
— Paś moje owce. Zaprawdę, zaprawdę powiadam ci: Gdy byłeś młodszy, przepasywałeś się sam i chodziłeś, gdzie chciałeś. Lecz kiedy się zestarzejesz, wyciągniesz ręce i ktoś inny cię przepasze i poprowadzi, dokąd nie chcesz. A powiedział to, aby wskazać, jaką śmiercią Piotr uwielbi Boga.
Po tych słowach mówi mu:
— Pójdź za Mną.
I choć w Rzymie będzie czytana inna część Janowej Ewangelii, ja wybieram tę, z pytaniami o miłość.
Czy coś innego ma sens?
Czy Jan Paweł II mówił o czymkolwiek innym?
Czy Bóg tak siebie nie przedstawił?
Czy żyjesz po cokolwiek innego?
Czy płaczesz z jakiegokolwiek innego powodu?
Czy coś poza miłością – szatą utkaną ze słów i dzieł miłości – pozostanie z ciebie i na tobie?
Czy umieramy z jakiegokolwiek innego powodu?