Cały Post jest szansą odmiany życia. Nie dla samej odmiany, ale dla ryzyka życia Bożego w nas. Znamy ten rodzaj życia, praktykujemy go wytrwale, niekoniecznie z dobrym skutkiem.
Podejmujemy wiele dróg skuszenia Boga do współpracy na naszych zasadach, chcemy zdobyć coś z Jego przymiotów (doskonałość, wszechmoc a może nawet niewidzialność) dla wzbogacenia naszego życia.
Propozycja z Jego strony jest inna. Chce dać ci nowe życie, inne życie. Ale: zaprzyj się samego siebie(alternatywa dla naszego posrebrzonego pobożnością egoizmu), weź swój krzyż co dnia (weź się za swoje życie, jest ono twoim największym skarbem). A my się wtedy krzywimy – oj, nie, tak to nie.
Patrz, kładę dziś przed tobą życie i szczęście, śmierć i nieszczęście, błogosławieństwo i przekleństwo. Wybieraj.
To słyszymy dziś. Zwróć uwagę, że to On kładzie, że to Jego szczęście, Jego życie, Jego błogosławieństwo.
I oto kolejny Post. Zaproszenie do udziału w Bożym życiu. Nic tak nie jest ważne jak zdolność ryzyka. Do czego jesteś zdolny jeszcze? Smak Bożego życia dostaje się za cenę ryzyka.
(por. Pwt 30, 15-20; Łk 9,22-25)