JA, KIEPSKI OJCIEC DUCHOWNY

Przyszedł do mnie – ojca duchowego – po poradę początkujący mistyk.

– Dużo się modlę, medytuję i przebywam z Bogiem. I mam już chyba pewne owoce tej zażyłości z Bogiem. Niech się ojciec nie śmieje, ale ja już mam chwile, gdy … lewituję! I to całkiem nieźle, jak na początkującego, zdarza mi się przez parę minut unosić nad ziemią, jakieś nawet dwa czy trzy metry. Co ojciec o tym sądzi?

Śmiać się nie śmiałem. Baczniej przyjrzałem się kandydatowi na mistyka, mając na uwadze, że sam – w czasach szkolnych – ledwo na metr pięćdziesiąt się odrywałem w górę, i to przy znacznym wysiłku i na dodatek zaraz opadając na ziemię. Głowiłem się jednak, co mądrego odrzec szczęśliwcowi. Przez moment chciałem prosić by trochę przede mną … polewitował, to bym może jakoś bardziej był przekonany. Ale gdzieś w głębi się narodziła myśl, na pewno nie ze mnie:

– Phi…! – prychnąłem jak najbardziej lekceważąco – też mi zażyłość z Bogiem! Ptaki lewitują godzinami i to nawet kilometr nad ziemią! Cóż to bracie za osiągnięcie, jak ty nawet w tej lewitacji wróbla nie jesteś w stanie pokonać.
– Ale proszę ojca, ja mam też inne doświadczenie mistyczne. Udaje mi się na kilkanaście minut opuszczać własne ciało i oglądać siebie z zewnątrz…

Uff – pomyślałem – Nie będzie łatwo. Myśl o propozycji zademonstrowania – znanej mi z klasycznych opisów mistycznych – umiejętności opuszczania cielesnej powłoki, odrzuciłem natychmiast, aby nie mieć kłopotów zdwojonych. W parapsychologii jestem kiepski i pewnie nie wiedziałbym jak gadać z samą duszą nieobleczoną w jakieś ciało. I znowu jakiś wewnętrzny głos kazał mi zawyrokować:

– Bracie! Cóż to za sukces? Ślimak potrafi wyleźć ze skorupy na kilka dni, a wcale nie uważamy, aby był z tego powodu blisko Pana Boga. Nie myśl zatem, że jesteś w jedności z Bogiem z powodu tak nieistotnej rzeczy jak zdolność opuszczania swojego ciała.
– Ojciec kpi ze mnie! Co zatem ma być tym znakiem zjednoczenia z Bogiem, zdaniem ojca?!
– No, bracie – nabierałem pewności, jednocześnie czując, że i tak mam małe szanse na przekonanie mistyka – ja uważam, za słowem Bożym, że „kto trwa w miłości, trwa w Bogu”…
Mistyk nie wytrzymał:
– Też mi ojciec duchowny!

No właśnie, taki ze mnie kiepski ojciec duchowny.

Itinerarium , , , , , , ,

Dodaj komentarz

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.