Istnieje taka pokusa, aby nie naruszać status quo swojej sytuacji. Spokojne obrastanie tłuszczem niczemu i nikomu nie grozi. A naruszanie stabilizacji – w imię realizacji ideałów, nawrócenia, miłości czy jakiegoś zrywu solidarności – zawsze kryje w sobie niepewność. I wybieramy zasadę: Lepszy wróbel w garści…
Petryfikacja życia obca jest i Ewangelii i ludzkiej pasji doświadczania nieznanych ziem. Iść a nie siedzieć, szukać, a nie spoczywać na laurach. To jest kwestia duchowego nastawienia i wrażliwości serca. Życie staje się nudne gdy rezygnujemy z tych energii i natchnień, które mogą być strumieniem odnowy. Lechoń zachęcał: zapukać do drzwi, które wiodą do LEPIEJ lub choćby INACZEJ.
Dlatego Ewangelia kończy się: Idźcie na cały świat… A nie: Siedźcie na miejscu… – co często doradza się tym, których niespokojny duch pcha w różne dziwne rejony.
Kto czuje, że czas, aby iść, czym prędzej winien pakować plecak.