Najpiękniejszy czas eksplozji uroków przyrody. Błyskawicznie przybywa dnia. Mogą to spostrzec ci, którzy tuż po piątej wybiorą się do lasu. Ptasia jutrznia – kowaliki, dzwońce, pokrzewki, pierwiosnki – rozlega się wtedy z największą siłą.
Albo żółć. Inna jest ta u ziarnopłonu (wiosennego), subtelniejsza u pospolitego niecierpka, jeszcze bardziej zagadkowa u wyniosłej pierwiosnki a zupełnie wyjątkowa w przypadku jasnoty gajowej. Te żółci są niechybnym znakiem kunsztu wynalazcy. Podobnie w zieleniach rozpatrywać można się bez końca. I to trzeba teraz, zaraz widzieć, bo od czerwca to już tylko leniwce i grubasy się rozwijają.
Bóg o nas nie zapomniał. Dał nam to wszystko – żółci i zielenie i coraz dłuższy dzień – jako zaproszenie do wspólnoty ze Sobą. I jako wezwanie – aby rozkwitnąć.