TRASA BEZ ZNAKÓW

Czy jest ważniejsza kwestia w życiu człowieka niźli możliwość spotkania Boga i doświadczenia Jego obecności i działania? Relacja z Bogiem ma najistotniejsze znaczenie dla kształtu naszego życia, bo jest to życie pod wpływem Boga.
Oczywiście, ten wpływ Boga, może być różny, różne może być nasilenie Jego wpływu. Dawniej mówiono o “życiu Bożym” w człowieku, o rozwoju tego życia i groźbie jego zaniku w duszy.
Dzisiaj powiedzielibyśmy raczej o poznaniu i spotkaniu Boga. A właściwie, że poznajemy Go poprzez spotkania z Nim. Zatem nie tyle chcemy poznawać Go, tak jak inny przedmiot, poprzez zdobywanie informacji i wiedzy (do tego mamy ogromną bibliotekę w wersji drukowanej i elektronicznej), co chcemy doświadczyć Go. Doświadczyć, że jest i doświadczyć jak działa i wpływa na nas.
Czy istnieje jakaś mapa umożliwiająca samodzielne doświadczanie Boga? Mapa, na której są oznaczone szlaki, którymi trzeba podążać, aby to doświadczenie było realna częścią naszego życiorysu?
Dziś pierwszy szlak, do którego zresztą chcę powracać w ciągu tego roku. Szlak, który – przynajmniej biblijnie – wyznaczony został przez proroka Izajasza:

Duch mój – poszukuje Cię w mym wnętrzu (26,9).

Moje wnętrze. To jest właśnie szlak, droga, bodaj najważniejsza trasa itinerarium. Zaznaczam, że trasa na początku trudna. Łatwiej jest pójść 100 km w pielgrzymce, niźli choć raz zejść do swojego wnętrza. Jest też kwestia nawyku. A tu mamy wpojone, aby rozglądać się za Bogiem na zewnątrz. Gotowiśmy lecieć do najdziwniejszych sanktuariów na końcu świata, wierzyć w sprawczą moc głośnych i kolorowych zdarzeń (w sensie uobecnienia poprzez nie samego Boga) i oddawać się skomplikowanym technikom psychiczno-duchowym (na podobieństwo działań magicznych, tylko bardziej schrystianizowanych). Tymczasem podpowiedź Izajasza jest prostsza niż to wszystko: Duch mój – poszukuje Cię w mym wnętrzu. Prostota tego szlaku okazuje się rodzić największe trudności.
Zatem pierwszą rzeczą jest wola, decyzja na rozpoczęcie tej wędrówki. Nawet jeżeli okaże się, że mamy mało wiary czy tam – we własnym wnętrzu – faktycznie mamy szansę poznać i spotkać Boga. Nawet jeżeli na początku mylić będziemy trasę i błądzić. A będzie tak na pewno, ponieważ poruszać się będziemy po terenie nieznanym i raczej nigdy (bądź wcale) nie odwiedzanym przez nas. Ponadto, jak przy każdej wędrówce, musimy nastawić się na pokonywanie nieuchronnych przeszkód, z których najważniejszą będzie chęć natychmiastowej ucieczki z własnego wnętrza, wręcz paniczne wybieganie zeń z głośnym trzaskaniem drzwi. To wskutek obcości, która wywołuje niepewność i lęk, że zajdziemy na jakieś kompletne manowce. Czy jednak możemy odmówić racji Izajaszowi, który poświadcza, że “duch mój – poszukuje Cię w mym wnętrzu”?
Proponuję, aby na początek spróbować uruchomić wyobraźnię, aby zlokalizować w sobie przestrzeń pod nazwą “moje wnętrze”. Jakoś spróbować je określić “geograficznie”, zamykając choćby oczy i pozwolić swojemu duchowi powędrować przynajmniej na pierwszy stopień własnej głębi. Niech to będzie minuta, pięć najwyżej na początku. Dla wielu z nas już ten pierwszy ruch okaże się prawie niemożliwy albo niezwykle dziwny. Ale próbuj. Jutro dalsza podpowiedź.

 

Itinerarium

Comments are closed.