Kazanie na niedzielę 24 września 2023
Ta dzisiejsza Ewangelia, pomimo pozorów, jest chyba o alkoholikach i imprezowiczach. I jeszcze o bogatym biznesmenie z dużym rozmachem wyobraźni.
No dobrze, jest jakiś żydowski bazar, podobne widziałem w Rzymie w latach 80-tych, ale i w Lublinie, w 90-tych, ub. wieku, przy Ruskiej w ostatnim przypadku. Przychodzi – przyjeżdża – bogaty gość, szuka rąk do roboty, zgarnia tych, co (trzeźwi) czyhają na okazję zarobku od rana, wczesnego, jakaś 6:00 u nas. Roboty dużo, a chętnych do harowania od rana mało. No to raz jeszcze przyjeżdża około południa, zbiera tych, co śpią trochę dłużej. Ale i tak końca zbioru oliwek czy winogron nie widać. Zdesperowany – kontrahenci czekają następnego dnia rano na świeżą dostawę – leci po raz ostatni tak koło 17:00. Uff! Jest jeszcze paru żuli – „Idziecie do pracy?” Za ile? Dobrze zapłacę. Popracowali godzinkę, fajrant o szóstej. I zgarnęli ładną sumkę, taką samą jak ci z poranka i południa.
Czemu przyszli na bazar dopiero o 17:00? Ha, ha, ha! Przecież oni trzeźwieli po imprezie, ostrej, poprzedniego dnia!
No dobrze, dobrze, a ten biznesmen? No cóż, sprzedał następnego dnia towar po bardzo dobrej cenie i wyszedł na swoje.
Spowiadałem kilka lat temu osoby bezdomne na rekolekcjach. Najpierw przychodzili tacy, co byli przy konfesjonale na ostatnie Święta, potem ci, co rok temu. No to musieli za pokutę odmówić Litanię do Matki Bożej. A już przy końcu kolejki, przyszedł brat i rzecze, jeszcze przed wyznaniem grzechów – „Ja to chyba u spowiedzi byłem ostatni (i pierwszy) raz … sześćdziesiąt trzy lata temu, 63!”
A ja, głupi, wypalam: „Żartujesz?” I słyszę – „No teraz mam 72 lata, do pierwszej komunii szedłem, jak miałem lat 9, to wychodzi, że 63 lata…”
Zaczerwieniłem się, przeprosiłem, jeszcze dopytałem czy może stracił wiarę w Boga lub Kościół (nie zdziwiłbym się). A brat – „Nie, jakoś tak mi zeszło …” Hm, pomyślałem, zdarza się.
I już myślę o pokucie … Myślę i myślę. I bach, przypomina się mi dzisiejsza Ewangelia! Hurra! Mówię do brata – „Litania do Matki Bożej!” A brat – „Nie umiem …” To ja – „A Zdrowaś Mario?”. Brat – „No, jasne!”
Na zdjęciu – nie mam a nawet jak mam, to nie dam, zdjęcia z konfesjonału. Tu opatruję nogi Asi, bardzo ją lubiłem. Niestety, rok temu, zmarła na działkach w dzielnicy Dziesiąta w Lublinie. Zmarła z dobrze opatrzonymi nogami.
Ewangelia
Jezus opowiedział swoim uczniom następującą przypowieść:
«Królestwo niebieskie podobne jest do gospodarza, który wyszedł wczesnym rankiem, aby nająć robotników do swej winnicy. Umówił się z robotnikami o denara za dzień i posłał ich do winnicy.
Gdy wyszedł około godziny trzeciej, zobaczył innych, stojących na rynku bezczynnie, i rzekł do nich: „Idźcie i wy do mojej winnicy, a co będzie słuszne, dam wam”. Oni poszli. Wyszedłszy ponownie około godziny szóstej i dziewiątej, tak samo uczynił.
Gdy wyszedł około godziny jedenastej, spotkał innych stojących i zapytał ich: „Czemu tu stoicie cały dzień bezczynnie?” Odpowiedzieli mu: „Bo nas nikt nie najął”. Rzekł im: „Idźcie i wy do winnicy”.
A gdy nadszedł wieczór, rzekł właściciel winnicy do swego rządcy: „Zwołaj robotników i wypłać im należność, począwszy od ostatnich aż do pierwszych”. Przyszli najęci około jedenastej godziny i otrzymali po denarze. Gdy więc przyszli pierwsi, myśleli, że więcej dostaną; lecz i oni otrzymali po denarze.
Wziąwszy go, szemrali przeciw gospodarzowi, mówiąc: „Ci ostatni jedną godzinę pracowali, a zrównałeś ich z nami, którzy znosiliśmy ciężar dnia i spiekotę”. Na to odrzekł jednemu z nich: „Przyjacielu, nie czynię ci krzywdy; czyż nie o denara umówiłeś się ze mną? Weź, co twoje, i odejdź. Chcę też i temu ostatniemu dać tak samo jak tobie. Czy mi nie wolno uczynić ze swoim, co chcę? Czy na to złym okiem patrzysz, że ja jestem dobry?” Tak ostatni będą pierwszymi, a pierwsi ostatnimi».