KIEDY SERCE NIE CZUJE STRACHU

Czwartek 6 maja 2021

Przed laty przechodziłem późnym wieczorem ul. Lubartowską w Lublinie, zagapiłem się i nagle zorientowałem, że jakieś 10 metrów przede mną ustawił się męski szpaler. Może z ośmiu dość już pijanych panów zrobiło mi ciasne przejście, uciekać na drugą stronę nie było sensu, bo oznaczałoby to, że się boję. Gdzieś z pamięci wydobyłem werset z psalmu 27 – „Choćby napadnięto mnie zbrojnie, nawet wtedy ufność swą zachowam.”

Podszedłem i rzuciłem – „Szczęść Boże, pozdrawiam was bracia, przepuśćcie spóźnionego duszpasterza”.  I panowie rozstąpili się. Spodziewaliście się takiej historii? Zapewne tak, zachowałem się jednak naprawdę zupełnie inaczej. Byłem w stanie łaski uświęcającej, więc obliczyłem pośpiesznie, że mam jakieś szanse na czyściec po ciosie kosą (nożem). Zwolniłem trochę kroku i usłyszałem – „Koleś, kopsnij się na ćwiartkę”. I pewnie wtedy Boży Duch podpowiedział mi frazę – „Odsuńcie się, nie lubię tłoku.” Co zresztą jest prawdą, tłoku nie znoszę. Raźnie przedefilowałem przez szpaler czując się jedną noga na ziemi a drugą w czyśćcu. Odsunęli się może o milimetr, lekko otarłem się o nocnych zawadiaków i przeżyłem. Dzisiaj Lubartowska jest już bardziej spokojna, można nią iść bez znajomości psalmów.

Wcale nie jestem taki odważny, pielęgnuję jednak w sercu werset o „zbrojnym napadnięciu”. Przychodzą na każdego z nas trudne chwile strachu, zgrozy, załamania. W tym samym psalmie autor pisze: „Nawet gdy wrogowie staną przeciw mnie obozem, moje serce nie poczuje strachu.” Wrogowie dzisiaj stoją wokół nas obozem, z wirusem, izolacją, niepewnością, rozpaczą, smutkiem, samotnością. Ale przecież nie idziemy sami. Serce nie poczuje strachu, ufność zachowamy. Nie idziemy sami.

Nawet gdy wrogowie staną przeciw mnie obozem,

moje serce nie poczuje strachu.

Choćby napadnięto mnie zbrojnie,

nawet wtedy ufność swą zachowam. (Ps 27)

Itinerarium

Dodaj komentarz

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.