MOI KOCHANI WROGOWIE Kazanie na 7 Niedzielę Zwykłą 23 lutego 2020

Kochać wrogów i jeszcze im przebaczać. Tak, znam to z własnego życiorysu. W liceum, lata 70-te ub. wieku, próbowałem rozwalać komunę, w prosty sposób, bo roznosiłem z kolegami ulotki wzywające do bojkotu wyborów. Zresztą i tak ustawionych przez komunistów. W szkolnej torbie miałem te ulotki. Zajrzał do niej kolega z klasy maturalnej, Stefan. I zaniósł do dyrektora szkoły, też komunisty, pana Stanisława. Skończyło się tym, że otrzymaliśmy naganę na apelu szkolnym, z liceum nas nie wywalili, bo byliśmy bardzo dobrymi uczniami, laureatami olimpiad na szczeblu wojewódzkim i nawet krajowym. Chciałem się zemścić na Stefanie, ale na szczęście trafiłem już po maturze do mądrej wspólnoty, gdzie przekonano mnie, że nienawiść niszczy przede wszystkim tego, kto nienawidzi. Po roku Stefan wpadł z Anią, piękną koleżanką z naszej klasy. I poprosił mnie, żebym był świadkiem na ich przyśpieszonym ślubie. Byłem tym świadkiem, nie powiedziałem Stefanowi, że wiem iż jest  świnią i sprzedawczykiem. Stefan zginął w wypadku samochodowym chyba 15 lat temu. Przebaczyłem, prawie zapomniałem.

Od tej pory uczę ludzi, aby kochali wrogów, uczyłem tej sztuki też Leokadię, o czym już pisałem, ale raz jeszcze wspomnę dzisiaj.

 Szalona miłość pani Leokadii trwała ponad 40 lat. Kochała męża obłędnie, dbała i troszczyła się, nadskakiwała i darzyła szacunkiem. Jej uczucia doszły do szczytu w czasie choroby męża, przesiadywała przy nim dniami i nocami, do samego końca. W dowód miłości wystawiła nieboszczykowi piękny pomnik, prawie sarkofag, któremu nic nie dorównywało na cmentarzu. Miłość poza grób. W rok po śmierci męża porządkowała jego ostatnie ziemskie manatki. Pech chciał, albo diabeł, albo babska ciekowość, że wpadły jej w ręce listy, jakie mąż otrzymywał od kochanki. Koszmaru dopełniał fakt, że kochanką była jej własna siostra. To był najbardziej tragiczny dzień w życiu Leokadii. Życie straciło sens, a wielka miłość przerodziła się w jeszcze większą nienawiść. Siostra dostała po gębie, nie chciała jej znać. Mężowi odwdzięczyć się nie było jak, ale jednej nocy w furii poszła na cmentarz i młotkiem rozpirzyła sarkofag, na tyle ile umiała. „Tłukłam trzy godziny, wszystko, anioły, krzyż, tablicę.” Poczucie zranienia, krzywdy i oszukania, zżerało kobietę także fizycznie. Zgarbiła się, na twarzy wręcz wyblakła, jadała mało i rzadko. Rozmawialiśmy wielokrotnie, ale wątpię czy jakiekolwiek mądre rady mogły mieć jakieś znaczenie. Namawiałem panią Leokadię, prawie dwa lata, aby przebaczyła i mężowi i siostrze. To jedyna metoda, aby wyleczyć wrzód, jaki nosiła w sobie. Kilka razy wspólnie modliliśmy się o moc do przebaczenia, bo po ludzku nie mamy tyle siły. Bóg ma nieprzebrane zasoby przebaczenia. I dzieli się nim z nami. Wiele razy mówiłem to, w co sam wierzę i praktykuję: „Ten, kto przebacza może poczuć się jak sam Bóg. Nic tak nas nie upodabnia do Niego jak przebaczenie ludziom.” Przed pierwszym listopada poprosiła, abyśmy wspólnie poszli na cmentarz. Byłem świadkiem, jak wypowiadała słowa przebaczenia przy zniszczonym grobie męża. Przebaczenie krztusiło się we łzach, szlochu i jęku. Z siostrą poradziła sobie już sama, choć bliskość między nimi już nie wróciła; nie ma potrzeby zresztą. Pani Leokadia odwiedza męża na cmentarzu, grobowiec jest odnowiony i zadbany, choć bez fajerwerków, nie ma potrzeby zresztą. Kobieta cieszy się resztą swojego życia, ma wspaniałe dzieci i wnuki.

Ewangelia na dzisiaj:

Jezus powiedział do swoich uczniów:

«Słyszeliście, że powiedziano: „Oko za oko i ząb za ząb”. A Ja wam powiadam: Nie stawiajcie oporu złemu: lecz jeśli cię ktoś uderzy w prawy policzek, nadstaw mu i drugi. Temu, kto chce prawować się z tobą i wziąć twoją szatę, odstąp i płaszcz. Zmusza cię ktoś, żeby iść z nim tysiąc kroków, idź dwa tysiące. Daj temu, kto cię prosi, i nie odwracaj się od tego, kto chce pożyczyć od ciebie.

Słyszeliście, że powiedziano: „Będziesz miłował swego bliźniego”, a nieprzyjaciela swego będziesz nienawidził.

A Ja wam powiadam: Miłujcie waszych nieprzyjaciół i módlcie się za tych, którzy was prześladują, abyście się stali synami Ojca waszego, który jest w niebie; ponieważ On sprawia, że słońce Jego wschodzi nad złymi i nad dobrymi, i On zsyła deszcz na sprawiedliwych i niesprawiedliwych.

Jeśli bowiem miłujecie tych, którzy was miłują, cóż za nagrodę mieć będziecie? Czyż i celnicy tego nie czynią? I jeśli pozdrawiacie tylko swych braci, cóż szczególnego czynicie? Czyż i poganie tego nie czynią?

Bądźcie więc wy doskonali, jak doskonały jest Ojciec wasz niebieski». (Mt 5, 38 – 48)

Itinerarium

Dodaj komentarz

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.