To był chyba najpiękniejszy bal w moim życiu, a balowałem już z byłym już prezydentem, z ambasadorami, ministrami i innymi VIP-ami. Wczoraj na bal karnawałowy zaprosiliśmy (Centrum Wolontariatu w Lublinie), osoby bezdomne, ubogie, byłych więźniów. Ugościliśmy ponad 40 osób, nikt nie pił alkoholu, za to wszyscy tańczyli i śpiewali. Najpierw zjedliśmy dobrą kolację, a potem już były balety, karaoke i taneczne wężyki.
To był pierwszy w Lublinie, historyczny bal dla osób, zwanych wykluczonymi czy bezdomnymi. Ale to przecież nasi bracia, konkretni, Marysia z altanki na ogródkach działkowych, Jacek z noclegowni, Ula z pustostanu czy chodzący o lasce Andrzej. Wszyscy odstrzelili się tak, że niejeden z nas, wolontariuszy, wypadł blado. Ogoleni, wyperfumowane, w świeżych koszulach, w gustownych spódniczkach, radośni i szczęśliwi. Wyszło nam takie małe Wesele w Kanie Galilejskiej, w wersji lubelskiej. Bo nie mam wątpliwości, że Pan Jezus balował z nami.
Więcej zdjęć na profilu FB Itinerarium.pl