Litwini nie przepadają za Żmudzinami i opowiadają o nich cięte dowcipy. Przy czym warto pamiętać, że Żmudzini cieszą się sławą ludzi nieugiętych, niezmordowanych i wytrwałych. Od zacnego Litwina usłyszałem kiedyś taką historię.
Po jakiejś awanturze Litwini powiesili na samotnym drzewie winowajcę Żmudzina. Po trzech dniach wysłali gońca, żeby sprawdził co tam z nieszczęśnikiem. Posłaniec zdziwiony widzi, że Żmudzin, owszem wisi, ale żyje.
–
To ty żyjesz???
– No, żyję, żyję … – jęknął Żmudzin.
– I jak się czujesz? – głupio dopytuje goniec.
– No, wiszę już trzeci dzień, jeść się chce, pić się chce, smutno tak samemu no i jeszcze te gadziny gryzą (znaczy się muchy i komary), ale wiszę cierpliwie…
Ta historia przypomniała mi się w kontekście kandydatów do naszego parlamentu. Wiszą już ze dwa tygodnie i powiszą jeszcze z miesiąc. Wiszą na płotach, murach, banerach, słupach i tablicach. W odróżnieniu od Żmudzina nie są głodni i spragnieni, za to zwykle samotni no i z gadzinami, które może portretów nie gryzą, ale swoje robią.
Może i wielu z was, podobnie jak ja, jest już umęczonych oglądaniem bilbordów wyborczych. Odciągają wzrok od jeszcze żywych zieleni, dojrzewających kwiatów i pierwszych spadających kasztanów. Rozumiem reguły gry o głosy wyborców i wcale się nie naśmiewam.
Przeciwnie, plakaty kandydatów skłaniają mnie do modlitwy. O cierpliwość dla oglądających je. O mądrość dla tych, co na nich wiszą. I o radość życia dla nas wszystkich.