Za kogo można oddać życie? Oddać życie. Nie tak po prostu umrzeć, ale oddać życie.



To pytanie stawiałem sobie w Nowogródku, w miejscu stracenia przez Niemców 11 sióstr nazaretanek w r. 1943. Niżej wklejam opowieść o oddawaniu życia przez te niezwykłe polskie kobiety w dniu ich wspomnienia w liturgii.
Za kogo i dlaczego można oddać życie? Nie ma dobrej odpowiedzi bez miłości. Tej do Boga i tej drugiej do ludzi.
Pogodna, ciepła letnia noc. Wojna. Jedenaście Polek, kobiet i zakonnic,
siedzi w pokoju na komisariacie gestapo w Nowogródku. Wiedzą, że może jeszcze w
nocy a może nad ranem, zostaną rozstrzelane. Posądzane są o pomoc partyzantom.
Modlą się, cicho popłakują, oddają życie w ręce Tego, Któremu zawierzyły
wdziewając habity. Właściwie nie zginą, ale oddadzą życie za stu dwudziestu
innych, którzy dzięki ich ofierze przeżyją. Oddadzą życie za innych, ale i za
Polskę.
Weronika była najmłodsza, miała tylko dwadzieścia siedem lat. Szlachcianka, ale
„zaściankowa”, czyli bez majątku. Leokadia, najbardziej korpulentna, wzbudzała
respekt i posturą i odwagą. W czasie okupacji sowieckiej (1939 – 1941) została
zmuszona do roli służącej rosyjskiego dyrektora szkoły w Nowogródku. „Dlaczego
ja?” – protestowała. Przez niecałe dwa lata doprowadziła do wiary całą
dyrektorską rodzinę. Dlatego pewnie ona.
Jutro uczcimy Niepodległość Polski. Przynajmniej nie zapomnimy, że to ten
dzień, wolny od pracy nawet. Opowiem o jedenastu Polkach, o Polsce przepięknej,
prostej i rozstrzelanej.
Wszystkie bohaterki dzisiejszej opowieści giną w Nowogródku (obecnie Białoruś),
najbardziej znanym z młodości Mickiewicza. Są zakonnicami, nazaretankami. W
lecie 1943 roku działająca w pobliżu miasteczka partyzantka radziecka na chwilę
zajmuje osadę Iwaniec, następuje karna ekspedycja gestapo, są egzekucje,
palenie całych wsi, liczne aresztowania. W samym Nowogródku 18 lipca 1943 roku
zostaje uwięzionych sto dwadzieścia osób, w większości ojcowie rodzin i
młodzież męska. Niemcy zapowiadają ich rozstrzelanie.
Adela Mardosewicz (siostra Stella w zakonie), w jednej z rozmów deklaruje: „Mój
Boże, jeśli potrzebna jest ofiara z życia, niech raczej nas rozstrzelają,
aniżeli tych, którzy mają rodziny – modlimy się nawet o to”. Modlitwa zostanie
wysłuchana za dwa tygodnie. Wcześniej, aresztowani mieszkańcy Nowogródka
zostają deportowani do przymusowej pracy na terenie Rzeszy Niemieckiej, wrócą
po wojnie wszyscy, żywi i ocalali. Siostra Stella słysząc o zagrożeniu życia
księdza Aleksandra Zienkiewicza, kapelana klasztoru, ponawia swoją przedziwną
prośbę: „Boże, mój Boże, ksiądz kapelan jest o wiele potrzebniejszy na tym
świecie niż my, modlimy się teraz o to, aby Bóg raczej nas zabrał niż księdza,
jeśli jest potrzebna dalsza ofiara”. Ksiądz przetrwał okupację, potem został
repatriowany na tzw. „ziemie odzyskane” i dożył 95 lat w opinii świętości
(zmarł w 1995 r.).
Modlitwa siostry Stelli szybko zostaje wypełniona. W sobotę 31 lipca otrzymuje
wezwanie, aby stawić się wieczorem w komisariacie gestapo, wraz ze wszystkimi
siostrami. Stawiły się o 19.30 po nabożeństwie różańcowym. Po godzinnej
rozmowie z niemieckim oficerem, podczas której padają zarzuty wspierania partyzantki,
siostry zostają wywiezione w kierunku koszar. Wiedzą, że zginą. Nie wiadomo, co
wpłynęło na zmianę terminu egzekucji, jednak gestapo przewozi zakonnice na noc
z powrotem na posterunek. Noc, niczym tamta w Ogrójcu. Rankiem, w niedzielę 1
sierpnia, siostry zostają rozstrzelane w małym i młodym lesie, pięć kilometrów
za Nowogródkiem. Wokół brzózki i sosenki.
Eugenia była nauczycielką spod Suwałk, nosiła przydomek „Siostra Dyscyplina”. O
Paulinie mówiono, że była „mało sprytna”, co wówczas uchodziło za spory
komplement. Helena „pierwsza do najcięższych robót, nieroztropna w miłości
siostrzanej, chce wszystkich wyręczać”. Julia, ledwo umiała czytać i pisać,
ponieważ rodzice nie chcieli posyłać córki na lekcje z obawy przed szkodliwym
wpływem zrusyfikowanej szkoły (początek XX wieku, zabór rosyjski). Józefa,
najprawdopodobniej tylko ranna w momencie egzekucji, ponieważ podczas
ekshumacji (1945) znaleziono ją w postawie przykucniętej, przypuszcza się, że
skonała przez uduszenie pod pryzmą piachu. Eleonora, „gdzie przeszła, tam był
ład, skład i porządek”. Anna, prócz zajęć stricte zakonnych, potrafiła prząść
len i wełnę. Jadwiga, z roztargnienia przytachała kiedyś pewnemu wizytatorowi
szkolnemu wraz z drugą siostrą kanapę, choć przełożona prosiła tylko o …
kanapkę. I Adela (Stella), tymczasowa przełożona klasztoru, obarczona tą
godnością po wyjeździe właściwej przełożonej, która wiedziała, że nie podoła w
czasie prześladowań.
Polska, jedenaście kobiet. Życie oddane, ale nie utracone. Niepodległość, którą
dziś mamy na całego, zrodzona z wielu ofiar, mało znanych jak ta, o której
wspominam dziś. Niepodległość i wolność, z życia i męczeństwa jedenastu kobiet
i tysięcy innych. Polska dla której trzeba było umierać. Polska dla której
warto żyć. Jak najlepiej.
Męczenniczki nowogródzkie, rozstrzelane 1 sierpnia 1943 roku
S. Stella – Adela Mardosewicz, lat 55, pochodząca z okolic Pińska;
S. Imelda – Jadwiga Żak, lat 51, z Oświęcimia;
S. Rajmunda – Anna Kukołowicz, Lat 51, z Wileńszczyzny;
S. Daniela – Eleonora Jóźwik, lat 48, z Podlasia;
S. Kanuta – Józefa Chrobot, lat 47, z ziemi Wieluńskiej;
S. Sergia – Julia Rapiej, lat 43, z okolic Grodna
S. Gwidona – Helena Cierpka, , lat 43, z Poznańskiego;
S. Felicyta – Paulina Borowik, lat 37, z Podlasia;
S. Heliodora – Leokadia Matuszewska, lat 37, z Pomorza;
S. Kanizja – Eugenia Mackiewicz, lat 39, z Suwałk
S. Boromea – Weronika Narmontowicz, lat 27, z okolic Grodna
Modlitwa za przyczyną Sióstr Męczenniczek z Nowogródka:
Boże, nasz Ojcze, Twój Syn, Jezus, powiedział, że nie ma większej miłości niż
oddać życie za drugiego człowieka. Siostra Stella i jej współsiostry
dobrowolnie wybrały śmierć, by ratować braci. Ty przyjąłeś ich ofiarę. Przez
wstawiennictwo Błogosławionych Sióstr usłysz nasze prośby, które zanosimy do
Ciebie w imię Jezusa, naszego Pana. Amen.