Z nieba leje się skwar, chętnie idziemy do jezior, basenów i mórz. W kościołach wybrzmi Ewangelia, która przenosi nas do spraw najistotniejszych. Nie wiem czy kogokolwiek wyrwie z letniego rozleniwienia.

Ponieważ nie będziemy musieli zrywać się do powstania jak młodzież Warszawy w spiekocie lipca i sierpnia 1944, ani gotowić się do bicia Moskali jak młodzież w sierpniu 1920, ani bić się o podwyżki jak robotnicy w Ursusie i Radomiu w czerwcu 1976, ani za Romkiem Strzałkowskim iść ze sztandarem na partyjne komitety jak to było w czerwcu 1956 w Poznaniu, przytyjemy i zgnuśniejemy tylko.
Szansę mają tylko ci z nas, którzy pomimo gorąca usłyszą głos Chrystusa i pójdą za nim, pozostawiając nikły urok grilli, pokusy smażenia się na plażach i wcinania kolejnych wafelków z lodami.
Dzisiaj także wielu ludzi czeka, abyśmy tak jak Chrystus odnaleźli ich i pokochali.
[Gdy dopełniały się dni wzięcia Jezusa z tego świata, postanowił udać się do Jeruzalem, i wysłał przed sobą posłańców. Ci wybrali się w drogę i weszli do pewnego miasteczka samarytańskiego, by przygotować Mu pobyt. Nie przyjęto Go jednak, ponieważ zmierzał do Jeruzalem.
Widząc to, uczniowie Jakub i Jan rzekli: «Panie, czy chcesz, byśmy powiedzieli: Niech ogień spadnie z nieba i pochłonie ich?»
Lecz On, odwróciwszy się, zgromił ich. I udali się do innego miasteczka.
A gdy szli drogą, ktoś powiedział do Niego: «Pójdę za Tobą, dokądkolwiek się udasz».
Jezus mu odpowiedział: «Lisy mają nory i ptaki podniebne – gniazda, lecz Syn Człowieczy nie ma miejsca, gdzie by głowę mógł położyć».
Do innego rzekł: «Pójdź za Mną». Ten zaś odpowiedział: «Panie, pozwól mi najpierw pójść pogrzebać mojego ojca». Odparł mu: «Zostaw umarłym grzebanie ich umarłych, a ty idź i głoś królestwo Boże».
Jeszcze inny rzekł: «Panie, chcę pójść za Tobą, ale pozwól mi najpierw pożegnać się z moimi w domu». Jezus mu odpowiedział: «Ktokolwiek przykłada rękę do pługa, a wstecz się ogląda, nie nadaje się do królestwa Bożego».
(Łk 9,51 – 62)