PAN JEZUS ZAJADA PIECZONE RYBKI

Poniedziałek Wielkanocny 28 marca 2016 W trzy dni po swojej śmierci Pan Jezus jadł rybę, kawałek pieczonej ryby. Święty Łukasz, gdyby miał zmyślać, podałby jakiś bajer o aniołach, które przynoszą nektar niebieski albo tort od Boga Ojca.  A tu zwykła pieczona ryba.

Zdarzało mi się w dzieciństwie z kolegami, zaraz po udanych połowach, piec okonie na ognisku, a jak lepiej poszło nawet troć wędrowną czy łososia.

Dobrze, że po zmartwychwstaniu nie było wielkiej parady po Jerozolimie, z Panem Jezusem na platformie i wiecem ku czci. Trudniej byłoby mi uwierzyć. A zwykły kawałek pieczonej ryby (prawdopodobnie była to cefala), mnoży moją pewność.

Może próbujcie częściej robić przyjacielskie spotkania, niekoniecznie z pieczonymi rybami, śniadania albo kolacje. Te klimaty są bliskie zmartwychwstałemu Panu Jezusowi.

A gdy rozmawiali o tym, On sam stanął pośród nich i rzekł do nich: «Pokój wam!» Zatrwożonym i wylękłym zdawało się, że widzą ducha. Lecz On rzekł do nich: «Czemu jesteście zmieszani i dlaczego wątpliwości budzą się w waszych sercach? Popatrzcie na moje ręce i nogi: to Ja jestem. Dotknijcie się Mnie i przekonajcie: duch nie ma ciała ani kości, jak widzicie, że Ja mam». Przy tych słowach pokazał im swoje ręce i nogi. Lecz gdy oni z radości jeszcze nie wierzyli i pełni byli zdumienia, rzekł do nich: «Macie tu coś do jedzenia?» Oni podali Mu kawałek pieczonej ryby. Wziął i jadł wobec nich. (Łk 24, 36 – 43)

Itinerarium

Dodaj komentarz

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.