Sobota 13 lutego 2016 Wielu z nas dzisiaj nie modli się. A jeśli już, to z niechęcią lub z jakimś przymusem, z przekonaniem, że Bóg wymaga od nas słów (pacierza, różańca, litanii).
Bardzo wiele o modlitwie nauczyłem się od drzew i wiem, że modlitwa jest jak drzewo. Drzewo rośnie wzwyż, w górę, to jest pierwszy wymiar modlitwy. Drzewo, dalej, nieustannie wrasta w ziemię, rozkorzenia się. Tak jakby od wzrostu w górę nabierało mocy do wkorzeniania się. A trzeci wymiar modlitwy to rozgałęzienie, na podobieństwo drzew, rozpostarcie ramion na wszystkie strony, objęcie wszystkich.
Zatem modlitwa to trzy proste rzeczy, pierwsza – spoglądanie wzwyż, ku Bogu. Druga, to jak najmocniejsze wrastanie w sprawy ziemi, w nasze zwykłe ludzkie dzieła, w działanie i sen, w czucie gruntu pod nogami. I trzecia, to radosne rozpostarcie ramion na wszystkich ludzi, z którymi idziemy przez życie, po to, aby ich przygarnąć.