Piątek 26 czerwca 2015
Pierwsza historia wydarzyła się więcej niż 10 lat temu. Przy kościele Świętego Ducha, w którym wówczas pracowałem, prowadziliśmy świetlicę dla dzieciaków ze Starego Miasta. Jedna z wychowawczyń, Magda, opiekowała się szczególnie kilkuletnim Krzysiem, z wielodzietnej rodziny, z bardzo skomplikowaną sytuacją domową (później zresztą stała się jego przybraną mamą i tak jest do dzisiaj). Przygotowywała go także do Pierwszej Komunii Świętej. Krzysiu marzył, aby otrzymać w prezencie rower, a właściwie rowerek.
Niestety nie stać nas było na taki wydatek, więc Magda tłumaczyła chłopcu, że ważniejszy jest Pan Jezus w sercu, a prezenty to nieistotny dodatek. Już po komunii w sali na piętrze odbywało się przyjęcie dla kilkunastu gości. Szedłem właśnie przez dziedziniec kościoła, kiedy z bocznych drzwi wyszli Kinga z Maćkiem i zagaili:
– Nasz Kuba już wyrósł z rowerka, przywieźliśmy go, może ksiądz wie komu będzie potrzebny, to proszę oddać.
Na chwilę zamurowało mnie, serdecznie podziękowałem. Poleciałem do Magdy i mówię, że jest rowerek! Myślała, że żartuję, ale rowerek faktycznie już był. Zaraz przekazaliśmy go Krzysiowi, który skwitował:
– Ja wiem, że prezenty nie są najważniejsze, ale Pan Jezus wiedział, że marzyłem o rowerku.
To było dawno. A wczoraj historia dopisała drugi rozdział z rowerem. Kilka dni temu w ramach projektu „Nowa Droga” wyszedł z więzienia Paweł, przeszedł 900 km z Lublina do Zgorzelca, wkrótce podejmie pracę. Pracę ma kilka kilometrów od Lublina. Rozmawiałem wczoraj rano, o 9:00, z Justyną, opiekunką Pawła.
– Kurczę, przydałby się mu rower, żeby mógł dojeżdżać do tej chłodni.
W dwie godziny później piłem herbatę z Maćkiem (ten od rowerka dla Krzysia), rozmawialiśmy jak zwykle o życiu. Na koniec Maciek mówi:
– Wiesz, mam rower po Kubie, w bardzo dobrym stanie, weź, może komuś się przyda.
W tym momencie przez głowę przemyka mi historia sprzed lat, też z rowerkiem, od tego samego Maćka, po tym samym Kubie.
Uff, można wierzyć w ślepy przypadek. Pan Jezus jednak wiedział, że mały Krzysiek marzył o rowerze na komunię i wiedział, że Paweł potrzebuje roweru, aby dojeżdżać do swojej pierwszej pracy po więzieniu. Dlatego dwukrotnie wysłał do mnie Maćka.
60 responses to PAN JEZUS WYSYŁA ROWERY DO LUBLINA