Wtorek 18 marca 2014
Z pozoru wydaje się nam, że nie umiemy chodzić po tafli wody na jeziorze i z jednego bochenka chleba nie da się zrobić obiadu dla pięciu tysięcy ( a resztek będzie ze dwanaście koszy).
Wiem, nie jesteśmy magikami i kuglarzami, nie mamy także wszechmocy jak Pan Jezus.
Wszystkie tłumaczenia, wyjaśniające nasze niemoce wynikają – tak myślę – z powodu głębokiego snu naszego ducha. Święty Piotr w trakcie senności ducha zarzekał się, że nawet nie zna Jezusa. Kilka dni po tym fakcie potrafił uzdrowić sparaliżowanego kalekę i przywrócić do życia umierającą (a może nawet już umarłą Tabitę) – o tym poczytacie w Dziejach Apostolskich, rozdziały 3 i 9. Zrobił to mocą swojego ducha, już rozbudzonego.
Dobry wielki post to czas, kiedy pozwolimy działać Duchowi Świętemu, który w nas mieszka (1 Kor 3,16). Mieszka i aż rwie się, żeby przez nas uzdrawiać, naprawiać, rozmnażać chleb, dawać nadzieję, eksplodować radość i wskrzeszać miłość.
15 responses to A DUCH AŻ SIĘ RWIE