Sobota 12 maja 2012
Nijak nas to Euro 2012 nie ominie. Miłośnicy futbolu już mają sporą frajdę z biletami, trybunami i strefami kibica. Niektórzy zaplanowali „rozkład jazdy” aż do 1 lipca, czyli do dnia finału imprezy.
Dla innych zjawisko fascynacji panami biegającymi za piłką jest dziwne i mało zrozumiałe. Miałem ostatnio okazję kilka razy posłuchać pań, komentujących ze swojego punktu widzenia (neutralnego) mecze i w ogóle zjawisko futbolu. Uwagi były zupełnie innego typu niż nudne wywody przemądrzałych zwykle panów. Oto niektóre z zapamiętanych przeze mnie fraz.
– Euro, Euro … A nasi tam zagrają? (racja, przecież to wcale nie takie oczywiste)
– Popatrz, jakie mają koszulki! Co za brzydki fason! (racja, powinno się dbać o to!)
– Reprezentacja narodowa? Jak narodowa, to połowa powinna być facetów i połowa kobiet, no nie? (racja, futbol zupełnie nie trzyma się parytetów)
– A po co jest ten mały zegar przy tym większym?
– Ten większy pokazuje regulaminowy czas gry, a ten mniejszy doliczony czas gry …
– Boże! Nie dość, że tak nudno, to jeszcze doliczają! (racja, może to i pomysł, aby w nudniejszych meczach skracano czas gry?)
– Spalony? Wiem, wiem, to jak gracz wybiegnie przed piłką! (co sądzicie o tej interpretacji?)
– Kopią i kopią i nic się nie dzieje! (racja, oby tylko nie pasowało do występu naszych reprezentantów)
Polecam oglądanie Euro 2012 w towarzystwie mieszanym. Na pewno coś się będzie działo.