ARCYBISKUP W ROK PO

10 lutego 2012

Można żyć, aby przeżyć jakoś życie. I wtedy wleczemy się dzień za dniem do mety.
Rok temu odszedł arcybiskup Józef Życiński. Opłakiwał Żydów w miasteczkach Lubelszczyzny, tych Żydów, którzy pędzeni byli do obozów koncentracyjnych i tam ginęli w czasie wojny. Kiedy umiera Żyd i nikt go nie opłacze, jego dusza błąka się w zaświatach. Tamtych Żydów nikt nie zdążył opłakać. Dlatego Arcybiskup, razem z ocalałymi z Zagłady i współczesnymi Żydami, ale też i z katolikami z Piask, Tarnogóry, Łęcznej i innych miejscowości na Lubelszczyźnie, opłakiwał Tamtych nieopłakanych. I modlił się za nich. Może już się nie błąkają w zaświatach, ale są razem w Jednym Niebie z Arcybiskupem.
Nikt prawie nie bronił prof. Grzegorza Motyki, historyka, siekanego w mediach za rzekomo niesprawiedliwy osąd udziału Polaków w tzw. Rzezi Wołyńskiej. W ostatniej publicznej wypowiedzi, na kilka dni przed śmiercią bronił go Arcybiskup.
I tak długo mógłbym wymieniać wszystkie Nowe i Dobre Rzeczy, jakie wymyślił i zdziałał Arcybiskup. Ale nie ma po co. Ważne jest to, że nie zmarnował swojego życia. Żył Po Coś. A jak się wie po co się żyje to i umierać warto.

Itinerarium , , , , , , , ,

Comments are closed.