Poniedziałek 23 stycznia 2012
Kilka lat temu zadzwonił do mnie jeden z administratorów jakiegoś serwera z oburzeniem, że jak śmiem wstawiać teksty ich autora na swojej stronie. Na chwilę oniemiałem, a potem zaproponowałem eksperyment. Napiszę kolejny odcinek Itinerarium, wyślę administratorowi przed publikacją w Internecie. Potem wstawię u siebie i zobaczymy co się będzie działo.
Po wysłaniu odcinka do abonentów, za jakieś dwie godziny, mój tekst ukazał się na zupełnie innej stronie, w całości, ale podpisany innym imieniem i nazwiskiem. I się wydało, że to nie ja – wierzycie w to mam nadzieję? – kopiuję czyjeś teksty, ale na odwrót. Sprawca kradzieży przeprosił mnie potem i tłumaczył się, że on to wklejał daleko od Lublina, bo pod Opolem, więc myślał, że się nie wyda. Pogroziłem mu kursorem i chyba po sprawie. Na dodatek ów sprawca publikował moje teksty na stronie religijnej (też pomysł!), więc okazał się pobożnym złodziejem.
W ogóle to jak już mam być okradany, to nie przez pobożnych, ale przez inteligentnych. Na przykład jak ktoś pożycza ode mnie pieniądze, a potem przez kilka lat normalnie dzwoni, gada ze mną o wszystkim, tylko nie o długu. Trochę na tej naiwności straciłem, ale nie róbcie sobie nadziei, w zasadzie skończyłem z tym.
Wszystko to piszę w związku z poruszeniem jakie wśród użytkowników cyberprzestrzeni wywołują SOPA i ACTA. Kraść nie wolno, nawet w Internecie, bo to i grzech i nieładnie. Ale nudzi mnie też dyskusja o tzw. ochronie własności intelektualnej. Wybitny hiszpański myśliciel (uważany za socjologa, ale raczej tylko przez socjologów) Jose Ortega Y Gasset, pisał swoje książki bez jakiegokolwiek przypisu czy cytatu. Kiedy mu zarzucono, że ktoś coś już przed nim powiedział lub napisał i on to cytuje, odpowiadał, że wszystko co ludzie publicznie (przynajmniej do jednego człowieka) powiedzą, staje się własnością powszechną. Jak nie chcą aby tak się stało, niech milczą albo wygłaszają swoje poglądy do niesłyszących.
Nie można kraść, ale można korzystać z dorobku innych – cytować, kopiować, powielać, aplikować i podawać dalej. Szaleństwo komercjalizacji, gdzie „wszystko ma swoją cenę”, należy odrzucać, jako niezgodne ze zdrowymi zmysłami i po prostu niesmaczne. Nawet jak rząd amerykański i polski, uznają to – przy pomocy norm prawnych – za słuszne. Już nieraz myliły się i jedynie słuszne partie i systemy.
Spokojnie kopiujcie i cytujcie Itinerarium, no może nie pod swoimi nazwiskami. Możecie na przykład dodać – Jak mawia mój znajomy, Mietek……