Czwartek 15 grudnia 2011
Jeden z moich znajomych, stary hippis, pełni bardzo odpowiedzialną funkcję społeczną i zarządza wcale sporymi pieniędzmi. Jak to stary hippis, nosi długie włosy, wąsy i brodę, dość wytarte dżinsy i bluzę, na dodatek jest lekko garbaty. Słowem wcale nie kojarzy się z facetem, który ma sporo kasy do zaoferowania.
Pewnego razu był zaproszony do gminy na południu Polski, aby obgadać ważny i dość kosztowny projekt. Wybrał się tam częściowo stopem, częściowo autobusami, bo wiadomo, że stary hippis nie ma prawa jazdy. Dotarł szczęśliwie do budynku gminy i szturmował sekretariat wójta. A tam dość potężna Pani Sekretarka (z kategorii osób bardzo ważnych, bo przecież decydujących o dopuszczeniu kogokolwiek przed oblicze wójta), zatrzymała go stanowczo:
– A pan to gdzie? Proszę wyjść! Tu jest sekretariat wójta! O co chodzi?
– Ja na spotkanie z panem wójtem…
– Każdy by chciał! Nie ma tak! Trza się umawiać z Panem Wójtem!
– Ja jestem umówiony…
– Że niby co? Jak umówiony? Proszę się cofnąć na korytarz! To jest sekretariat Pana Wójta!
– Proszę pani, tu jest moja wizytówka, proszę przekazać wójtowi..
– Panu Wójtowi się mówi! Dobra pokażę, ale Pan Wójt dziś zapracowany mocno.
Za jakieś pięć minut wypada na korytarz Wójt (Pan) i rozpromieniony woła:
– Ach witam! Witam! Proszę do gabinetu, bardzo serdecznie zapraszam!
Człek wszedł, w sekretariacie dygnął przed sekretarką, Pani szybciutko poprawiła kostium, nawet bardziej wyeksponowała biust i wyczarowała uśmiech (sekretarki miewają wersje dla Poważnych Gości). Po zakończonej (owocnie dla gminy) rozmowie, człek wyszedł, a Pani Sekretarka z całkowitą powagą doradziła:
– Panie, trza wyglądać na Poważnego Człowieka! Do widzenia.
Z Bożym Narodzeniem i w ogóle ze swoim przyjściem pośród nas Pan Bóg ma tego pecha, że stroi się w kudłatego i niewyperfumowanego Jana Chrzciciela, w poobijanego wędrowca co szedł z Jerozolimy do Jerycha (historia znana jako Miłosierny Samarytanin) albo w kwilące dziecko w mało wytwornej stajni.
No a my mamy tego pecha, że oczekujemy Poważnie Wyglądającego Gościa.
LITURGIA SŁOWA
(Iz 54,1-10)
Śpiewaj z radości, niepłodna, któraś nie rodziła, wybuchnij weselem i wykrzykuj, któraś nie doznała bólów porodu! Bo liczniejsi są synowie porzuconej niż synowie mającej męża, mówi Pan. Rozszerz przestrzeń twego namiotu, rozciągnij płótna twego , nie krępuj się, wydłuż twe sznury, wbij mocno twe paliki! Bo się rozprzestrzenisz na prawo i lewo, twoje potomstwo posiądzie narody oraz zaludni opuszczone miasta. Nie lękaj się, bo już się nie zawstydzisz, nie wstydź się, bo już nie doznasz pohańbienia. Raczej zapomnisz o wstydzie twej młodości. I nie wspomnisz już hańby twego wdowieństwa. Bo małżonkiem twoim jest twój Stworzyciel, któremu na imię – Pan Zastępów; Odkupicielem twoim – Święty Izraela, nazywają Go Bogiem całej ziemi. Zaiste, jak niewiastę porzuconą i zgnębioną na duchu, wezwał cię Pan. I jakby do porzuconej żony młodości mówi twój Bóg: Na krótką chwilę porzuciłem ciebie, ale z ogromną miłością cię przygarnę. W przystępie gniewu ukryłem przed tobą na krótko swe oblicze, ale w miłości wieczystej nad tobą się ulitowałem, mówi Pan, twój Odkupiciel. Dzieje się ze Mną tak, jak za dni Noego, kiedy przysiągłem, że wody Noego nie spadną już nigdy na ziemię; tak teraz przysięgam, że się nie rozjątrzę na ciebie ani cię gromić nie będę. Bo góry mogą ustąpić i pagórki się zachwiać, ale miłość moja nie odstąpi od ciebie i nie zachwieje się moje przymierze pokoju, mówi Pan, który ma litość nad tobą.
(Ps 30,2.4-6.11.12a.13b)
REFREN: Sławię Cię Panie, bo mnie wybawiłeś
Sławię Cię, Panie, bo mnie wybawiłeś
i nie pozwoliłeś mym wrogom naśmiewać się ze mnie.
Panie mój, Boże, z krainy umarłych
wywiodłeś moją duszę
i ocaliłeś mi życie spośród schodzących do grobu.
Śpiewajcie psalm wszyscy miłujący Pana
i pamiętajcie o jego świętości.
Gniew jego bowiem trwa tylko chwilę,
a łaska Jego przez całe życie.
Płacz nadchodzi z wieczora, a rankiem wesele.
Wysłuchaj mnie, Panie, zmiłuj się nade mną,
Panie, bądź moją pomocą.
Zamieniłeś w taniec mój żałobny lament,
Boże mój i Panie, będę Cię sławił na wieki.
Przygotujcie drogę Panu, prostujcie ścieżki dla niego; wszyscy ludzie ujrzą zbawienie Boże.
(Łk 7,24-30)
Gdy wysłannicy Jana odeszli, Jezus zaczął mówić do tłumów o Janie: Coście wyszli oglądać na pustyni? Trzcinę kołyszącą się na wietrze? Ale coście wyszli zobaczyć? Człowieka w miękkie szaty ubranego? Oto w pałacach królewskich przebywają ci, którzy noszą okazałe stroje i żyją w zbytkach. Ale coście wyszli zobaczyć? Proroka? Tak, mówię wam, nawet więcej niż proroka. On jest tym, o którym napisano: Oto posyłam mego wysłańca przed Tobą, aby Ci przygotował drogę. Powiadam wam: Między narodzonymi z niewiast nie ma większego od Jana. Lecz najmniejszy w królestwie Bożym większy jest niż on. I cały lud, który Go słuchał, nawet celnicy przyznawali słuszność Bogu, przyjmując chrzest Janowy. Faryzeusze zaś i uczeni w Prawie udaremnili zamiar Boży względem siebie, nie przyjmując chrztu od niego