Kazanie na wspomnienie św. Franciszka z Asyżu
4 października 2011
Miałem szczęście poznać brata Bogumiła, chyba jedynego polskiego pustelnika, żyjącego (chyba) w okolicach Białego Kościoła, na terenie Ojcowskiego Parku Narodowego. Pierwszy raz spotkałem brata Bogumiła nad morzem, kiedy przechodził wśród plażowiczów z napisem na plecach „Czyńcie pokutę”. Możecie sobie wyobrazić reakcje letników i kuracjuszy.
Brat Bogumił wystąpił z zakonu franciszkanów, ponieważ stwierdził, że nie żyją już według zasady ubóstwa. Pustelnik chciał wrócić do ideału św. Franciszka. Głęboko wierzy, że ubóstwo to wolność, a każda rzecz wiąże jakoś serce. W pustelni, którą odwiedziłem Bogumił wytwarzał różańce, mocne, trwałe, niezawodne. W dwóch izbach nie było światła, łazienki, kuchni czy sypialni.
Trudno uwierzyć, że ubóstwo to wolność. Pieniądze przecież dają tak wiele możliwości, wręcz nieograniczone. Inaczej jest w Ewangelii, inaczej żył i praktykował św. Franciszek. I przecież nie jest legendą. Był żywym i szczęśliwym człowiekiem. Podobnie jak szczęśliwym człowiekiem jest brat Bogumił. Ale chyba w szczęście i wolność, wyrastające z ubóstwa, trzeba uwierzyć. A z wiarą, wiadomo, kiepsko u nas.
Od św. Franciszka uczę się także braterstwa najbardziej powszechnego, tego z wodą, śmiercią, słońcem i ogniem. W to także trzeba uwierzyć, a z wiarą, jak wiadomo, kiepsko u nas.